
Wracamy do sprawy nauczycielki jednej ze szkół w województwie śląskim. Otrzymaliśmy odpowiedź w tej sprawie od Urszuli Bauer, Śląskiej Kurator Oświaty. Przypomnijmy: nauczycielka rozkochiwała w sobie uczennice, najprawdopodobniej poprzez stosowanie manipulacji. Dochodziło do prywatnych spotkań.
Zważywszy na fakt, że opisywane przez nas zdarzenia dotyczą między innymi nastolatki, która nadal uczy się w szkole i bardzo ciężko przeżyła relację z nauczycielką, wszelkie szczegóły sprawy, miejsca, daty i cytaty zachowujemy do wiadomości redakcji. Wszystko po to, aby jak najbardziej chronić uczennicę i możliwe inne „ofiary”. Opisujemy tylko schemat działania nauczycielki oraz finał sprawy.
Nauczycielka manipulowała uczennicami?
Do dyrektora jednej ze szkół w województwie śląskim zgłosili się rodzice uczennicy, która nawiązała bliską relację z nauczycielką. Dostarczyli dowody m.in.: wiadomości, screeny. Nauczycielka miała spotykać się z uczennicą „po szkole”. Piły razem alkohol. Doszło też do kontaktów seksualnych. Nauczycielka zamykała się z nią również w salach podczas przerw w budynku szkoły.
Kilka dni później do tej samej placówki zgłosiła się absolwentka, która potwierdziła, że również miała „romans” z tą samą nauczycielką. Odnalazła ją zmanipulowana uczennica, ponieważ nauczycielka miała dużo opowiadać o tym, jak aktualna absolwentka „złamała jej serce”.
Po zakończeniu „relacji” pracownica szkoły potrafiła zmanipulować uczennicami do tego stopnia, iż to nastoletnie dziewczyny miały poczucie winy z powodu zakończenia „związku”. Nauczycielka była na tyle skuteczna, że uczennice przed nawiązaniem z nią relacji, nie odczuwały wcześniej pożądania do osób tej samej płci.
Według relacji do jakich dotarliśmy, trwało to latami i dotyczyło wielu dziewczyn. Oficjalnie do sprawy zgłosiła się aktualna i była uczennica szkoły. Co więcej, okazuje się, że nauczycielka sama miała romansować jako nastolatka z emerytowaną już nauczycielką tej samej szkoły.
Zawieszenie tylko na trzy lata
Kobieta wybierała tylko dziewczyny, które skończyły już 16 rok życia, zatem w świetle prawa nie doszło do czynów zakazanych o charakterze pedofilskim. Wątpliwe jest jednak to, że nauczycielka nawiązywała kontakt z dziewczynami, które miały różne problemy w życiu prywatnym. Na przykład śmierć bliskiej osoby lub zerwanie z chłopakiem. „Polowała” na nastoletnie dziewczyny, a następnie wykazywała wobec nich wsparcie, zrozumienie. Wykorzystując w ten sposób słabość nastolatek, zdobywała ich zaufanie. Kolejnym etapem były prywatne spotkania poza zajęciami w szkole, aż w końcu rozpoczynał się burzliwy romans.
Sprawa trafiła ostatecznie do kuratorium. O karze lub niewinności nauczycielki zdecydowała komisja dyscyplinarna. Dowiadujemy się, że obecna uczennica szkoły została „przesłuchana” przy obecności psychologa, ale okoliczności i atmosfera rozmowy wpłynęły na to, że nie powiedziała otwarcie o wszystkich istotnych szczegółach. Dziewczyna była cały czas w szoku.
W trakcie "postępowania" dyrektor szkoły przedstawił wszystkie dowody w postaci rozmów, screenów itd. Odbyła się też rozmowa z absolwentką, która ostatecznie nie została poinformowana o terminie spotkania w siedzibie kuratorium, podczas którego nauczycielka przyznała się do romansu z uczennicami.
Już wcześniej dyrektor szkoły podjął decyzję o zawieszeniu nauczycielki, która uzyskała od lekarza zwolnienie L4. Ostatecznie członkowie komisji dyscyplinarnej podjęli decyzję o zawieszeniu „kochliwej nauczycielki” na trzy lata. Ale jak dowiadujemy się, taki wymiar kary nie zadowala drugiej strony, która domaga się dożywotniego zawieszenia kobiety w pełnieniu zawodu nauczyciela. Jednak odwołać się od decyzji mogli tylko ukarana nauczycielka lub przedstawiciel odpowiedniej delegatury, który nadzorował sprawę. Dyrekcja szkoły lub uczennice nie posiadają takiego prawa.
Do Kuratorium Oświaty w Katowicach i odpowiedniej delegatury wysłaliśmy zapytania prasowe dotyczące tej sprawy. Chcemy poznać uzasadnienia decyzji o zawieszeniu nauczycielki na trzy lata. Dopytujemy się również o to, czy pracownik kuratorium, który ma takie prawo, odwoła się i zażąda dłuższego zawieszenia. Pytamy też o to, jak kuratorium ocenia całe postępowanie i dlaczego absolwentka nie otrzymała informacji o terminie ostatniego spotkania w tej sprawie.
Inny zestaw pytań wysłaliśmy też do Ministerstwa Edukacji i Nauki, od którego chcemy wiedzieć, czy zna szczegóły tej sprawy, czy może przeprowadzić swoje postępowania oraz o to, czy często dochodzi do podobnych relacji nauczyciel-uczeń i czy jest to etyczne – oczywiście w świetle prawa nie zachodzi podejrzenia popełnienia przestępstwa pedofilii.
Kuratorium komentuje sprawę
Na nasze pytania otrzymaliśmy odpowiedź od Urszuli Bauer, Śląskiej Kuratorium Oświaty. Stwierdza, że Śląski Kurator Oświaty nie prowadzi nadzoru i kontroli nad działalnością komisji dyscyplinarnych. Komisje dyscyplinarne są niezawisłe w zakresie orzekania.
Bauer dodaje, że wszystko odbyło się zgodnie z zapisami Karty Nauczyciela. - W postępowaniu wyjaśniającym rzecznik dyscyplinarny przesłuchał świadków, zebrał i przeprowadził dowody konieczne dla wyjaśnienia sprawy. Przesłuchując uczennicę, która nie ukończyła 18 roku życia, dostosował się do przepisów prawa - art. 85h ust. 6 i ust. 8 wyżej przywołanej ustawy. Postępowanie wyjaśniające było prowadzone zgodnie z przepisami prawa. Komisja Dyscyplinarna po przeprowadzeniu rozprawy dyscyplinarnej wydała orzeczenie o ukaraniu nauczycielki i wymierzyła karę dyscyplinarną. Kary dyscyplinarne określa art. 76 ust. 1 wyżej przywołanej ustawy. Orzeczona kara jest wyższa od tej, o którą wnioskował rzecznik dyscyplinarny - komentuje Śląska Kurator Oświaty, podkreślając tym samym, że Komisja zdecydowała się na wyższą karę niż wnioskował o to rzecznik dyscyplinarny.
Bauer dodaje też, że do 15 maja bieżącego roku żadna ze stron nie odwołała się od decyzji. Mogli to zrobić rzecznik dyscyplinarny (czyli pracownik kuratorium) lub obwiniona nauczycielka. Śląska Kurator Oświaty informuje nas, że w tej sprawie nie zgłosiły się inne dziewczyny.
- Wg informacji otrzymanej od przewodniczącej Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Śląskim w sprawie nie zgłosiły się inne poszkodowane osoby, a jeden ze świadków nie odebrał wezwania do stawienia się na rozprawę dyscyplinarną, mimo dwukrotnego awizowania zawiadomienia - informuje Urszula Bauer.
Ministerstwo nie może ingerować
Wcześniej odpowiedzi na nasze pytania otrzymaliśmy od rzeczniczki prasowej Ministerstwa Edukacji i Nauki, która szczegółowo opisała nam wszystkie zapisy m.in. Karty Nauczyciela dotyczące tej sprawy oraz cały proces postępowania dyscyplinarnego.
Według Ministerstwa, resort nie może również ingerować w decyzje komisji dyscyplinarnej. Nawet jeżeli według dyrekcji szkoły lub poszkodowanych dziewcząt kara jest za niska.
- W świetle obowiązujących przepisów prawa Minister Edukacji i Nauki nie może ingerować w rozstrzygnięcia podejmowane przez komisje dyscyplinarne dla nauczycieli (tj. komisję dyscyplinarną pierwszej instancji i odwoławczą komisję dyscyplinarną), jak również nie prowadzi nadzoru nad komisjami dyscyplinarnymi dla nauczycieli w tym zakresie. Nie ma też prawa wywierać na te komisje innych form nacisku, są one bowiem niezawisłe w zakresie orzekania, w myśl art. 85a ust. 1 ustawy – Karta Nauczyciela. Niezawisłość komisji dyscyplinarnych oznacza, że ich członkowie przy orzekaniu podlegają wyłącznie obowiązującym przepisom prawa i własnemu wewnętrznemu przekonaniu oraz są wolni od jakichkolwiek wpływów i nacisków zmierzających do załatwienia rozpatrywanej sprawy w określony sposób. W orzeczeniu z dnia 11 maja 2000 r., III SZ 2/00, Sąd Najwyższy stwierdził, że orzekając o stosownych karach, komisje dyscyplinarne dla nauczycieli korzystają z autonomii - czytamy w odpowiedzi Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Okazuje się, że ani Śląska Kurator Oświaty ani minister edukacji nie mogą w żaden sposób wpłynąć na rozstrzygnięcia komisji dyscyplinarnej. Zrobić mogą to tylko obwiniona nauczycielka lub pracownik kuratorium, który w tej sprawie był "oskarżycielem". Dyrekcja czy uczennice (strony biorące udział w postępowaniu) po decyzji komisji nie mogą zrobić nic więcej. Nawet jeżeli nie zgadzają się z "karą".