Już jutro (tj. 17 lutego) strajk ostrzegawczy na wszystkich kopalniach Polskiej Grupy Górniczej. Jest to pierwszy etap "batalii bezpośredniej" o podwyżki. Kolejnym krokiem będzie referendum strajkowe, a następnym manifestacja w Warszawie.
Decyzja o takim radykalnym posunięciu została podjęta przez związkowców po nieudanych mediacjach z Polską Grupą Górniczą. Strona społeczna chciała wywalczyć 12-procentowe podwyżki dla górników. Jednak zarząd PGG nie zgodził się na ten postulat. Według spółki wszyscy muszą poczekać na wyniki pierwszego półrocza 2020 roku. Dopiero wtedy będzie można ponownie usiąść do rozmów. Jest to zależne przede wszystkim od stylu zarządzania PGG. Jak wspominał w wielu wywiadach prezes Tomasz Rogala, od początku funkcjonowania PGG przyjęto, że tylko wypracowany zysk można przeznaczyć na dodatkowe pensje lub podwyżki dla górników.
Związkowcy jednak nie przyjmują takiego wytłumaczenia. W licznych broszurach informacyjnych zaznaczają, że górnicy przez lata musieli zaciskać pasa, ale przyszedł wreszcie czas, aby wynagrodzić ich ciężką pracę. Dlatego zdecydowano się na zorganizowanie strajku ostrzegawczego, a finalnie również na manifestację w Warszawie, która odbędzie się 28 lutego.
CZYTAJ TAKŻE Spotkanie z ministrem Sasinem
Najprawdopodobniej strajk na wszystkich kopalniach zostanie zorganizowany w godz. 6-8. Co to oznacza? Górnicy zmiany, na którą wypada zatrzymanie pracy, otrzymają za ten dzień dniówkę tylko za 6 godzin. Jednak podczas tych 2 godzin każdy górnik zachowa prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego oraz innych uprawnień wynikających z stosunku pracy. Ponadto okres strajku wlicza się do okresu zatrudnienia w zakładzie pracy.