Stalowy baner dla kopalni Andaluzja, werbel dla Oberschlesien czy ruchomy stojak na mikrofon - to tylko niektóre przedmioty, które Adam Gut zrobił z części znalezionych na złomie.
Trzy lata temu odszedł na emeryturę. Jego żona Klaudia czuła strach, co będzie dalej.
Bałam się, że Adam nie będzie mógł znaleźć sobie miejsca. Jest tyle przykładów ludzi, którzy źle skończyli z nadmiaru wolnego czasu”
48-latek pracował przez lata jako górnik. Polubił sport, biegł nawet w maratonie. Jeździ na rowerze. Ale praca na kopalni jednak trochę z nim została.
Po przejściu na emeryturę, ze swojej piwnicy stworzył prowizoryczny warsztat. Nie ma w nim profesjonalnych narzędzi. W Adamie jest za to dużo chęci, a przede wszystkim wyobraźnia. Na złomie znalazł starą wiertarkę Celma, której często używa. Od żony dostał w prezencie skrzynkę z świdrami górniczymi i innym sprzętem.
Pomieszczenie, w którym pracuje znajduje się w kamienicy, w której Adam mieszka z Klaudią. Wieczorami zamiast oglądać telewizję, zamyka się w warsztacie. Kiedy tam idzie już wie, co tym razem zrobi.
Śmieje się, że ludzie nie rozumieją skąd bierze części. Jak mówi, że z ajzy czyli po śląsku - ze złomu.
Beata i Nadia, córki - bliźniaczki już dawno się wyprowadziły i mają swoje życie, ale mocno kibicują tacie w wymyślaniu nowych projektów.
Większość dzieł Adama przypomina o przeszłości, ponieważ duża część materiałów to części górnicze lub części samochodowe znalezione na złomie.
Dzięki takiemu recyklingowi te rzeczy nie zostaną zapomniane i to mnie cieszy
Najdłużej powstawał motor, który waży ponad 100 kilo. Bite trzy miesiące, co wieczór Adam przesiadywał w swoim warsztacie i godzinami lutował części. Motor jest z łańcucha tzw. przenośnika grot, który transportuje węgiel ze ściany w kopalni. Zrobił dwa takie motory.
Robi też zegary ale najczęściej pracuje nad lampami. Nie potrafi powiedzieć ile ich już powstało, przez te trzy lata. Klosze często są robione z filtrów powietrza od ciężarówek. Dzięki temu rzucają ciekawe, rozproszone światło. W domu ma stół, który podnosi się rukcukiem, czyli górniczym mechanizmem łańcuchowym.
Gut przekonuje, że jego dzieła mają charakter industrialny i dlatego to się bardzo podoba.
Dla zespołu Oberschlesien zrobił kilka przedmiotów. Podest z metalowych części, na którym muzycy układają sprzęt podczas swoich koncertów. Werbel ozdabiany trupimi czachami, dla akustyka. Jest bardzo precyzyjnie zrobiony. Adam poświęcił na niego dwa tygodnie. Największe wrażenie robi ruchomy statyw na mikrofon, który ma przypięty znak górniczy. Wszystko idealnie wpisuje się w klimat zespołu i kopalniany klimat.
Były górnik nie ma przyjemności z robienia na zamówienie.
- Są tacy, którzy przychodzą z gotowymi projektami, ale ja nie lubię takich rzeczy. Wolę swoje pomysły autorskie - podsumowuje Gut.
Raz dał się przekonać i zrobił dla znajomego szafkę z pręta zbrojeniowego i kawałków blachy. Wyznaje zasadę, że im prościej, tym lepiej.