
Silny wiatr i dynamicznie zmieniająca się pogoda - tak było w Beskidach w ubiegły weekend. Ratownicy GOPR mieli ręce pełne roboty.
Ostatni weekend lutego był bardzo pracowity dla ratowników beskidzkiego GOPR-u. Niestety nadal część turystów lub fanów zimowej zabawy zapomina o dynamicznie zmieniającej się pogodzie w Beskidzie Śląskim i Żywieckim.
Zwłaszcza w niedzielę pogoda nie miała litości. Raz słońce, raz wiatr, a raz burza śnieżna. I to wszystko w godzinę. Warunki w górach zmieniały się bardzo dynamicznie. Dlatego też ratownicy GOPR mieli co robić.
To właśnie w niedzielę po godzinie 15:00 GOPR otrzymał zgłoszenie o zaginięciu 11-letniego snowboardzisty w rejonie Hali Cebulowej. Warunki były trudne: zaspy, zawiany szlak, ograniczona widoczność, opad śniegu i wiatr. Na szczęście ratownicy dotarli do chłopaka. Poszkodowany odnaleziony w ogólnym stanie dobrym, został ewakuowany do dyżurki na Hali Miziowej i przekazany pod opiekę rodzica.
Tego samego dnia na Babiej Górze ratownicy zostali wezwani turysty, który stracili orientację schodząc ze szczytu i w wyniku poślizgnięcia zsunął się ok. 100 m na północnym zboczu. Wyczerpany i mocno wychłodzony poszkodowany został zabezpieczony termicznie pakietami grzewczymi i przy wsparciu ratowników o własnych siłach wyszedł na szlak i został sprowadzony do Schroniska PTTK Markowe Szczawiny. W partiach szczytowych Babiej Góry prędkość wiatru dochodziła do 100 km/h.
fot. GOPR Beskidy