W lutym 2024 roku ma zakończyć się agonia Śląskiej Policji. Taki nekrolog pojawił się w sieci. O co chodzi?
W sieci i w mediach przed 1 listopada pojawił się specyficzny nekrolog. Czytamy w nim: Z żalem zawiadamiamy, że z powodu braku możliwości uzupełnienia stanowisk funkcjonariuszy Policji garnizonu Śląskiego - Śp. Śląska Policja - poległa w boju z rynkiem pracownika o zapełnienia wakatów, a jej agonia dopełniona zostanie końcem lutego 2024 roku.
O co chodzi? Za "nekrologiem" stoi NSZZ Solidarność Funkcjonariuszy i Pracowników Policji. Jak się dowiadujemy, powodem tej akcji mają być olbrzymie braki personalne w policji w województwie śląskim, ale tak naprawdę problem dotyczy całej Polski.
Dlaczego wskazano na luty 2024 jako datę "końca agonii". Otóż według policjantów, możemy spodziewać się wtedy masowych odejść ze służby, w szczególności funkcjonariuszy, którzy będą mogli przejść na emeryturę. Jeżeli odejdą w lutym 2024, to załapią się na marcową waloryzację swoich emerytur.
Już teraz mówi się nieoficjalnie, że w samym województwie śląskim brakuje co najmniej kilkuset funkcjonariuszy i pracowników cywilnych policji. W skali kraju to już tysiące osób. Jednym z głównym problemów, na co wskazuje nam jeden z policjantów, są zarobki. W tej chwili tuż po kursie, jako aspirant, można zarobić ponad 4 tysiące złotych netto. Ale dla wielu, zwłaszcza młodych osób, nie jest to atrakcyjna stawka przy aktualnej inflacji oraz wysokich cenach mieszkań/najmu/kredytów.
Ponadto, jak słyszymy, w ostatnim czasie spadł prestiż zawodu policjanta. Funkcjonariusze wskazują m.in. na ostatnie głośne afery/skandale z udziałem policjantów. To m.in. historia słynnego granatnika, czy też zabezpieczanie "prywatnych" imprez polityków partii rządzącej. Policji nie pomogły też działania podejmowane podczas epidemii COVID-19 i Strajku Kobiet.
Wszystko wskazuje na to, że jednym z pierwszych problemów/kryzysów, z którymi zmierzyć się będzie musiał nowy rząd, to problem w policji i zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom Polski.