W sobotę łódzka policja opublikowała nowe oświadczenie w sprawie tragedii na A1, do której doszło dwa tygodnie temu. Rodzina z Myszkowa spłonęła żywcem w swoim samochodzie. Wcześniej najprawdopodobniej uderzyło w nim pędzące BMW kierowane przez poszukiwanego 31-latka.
Do tragedii, o której mówi cała Polska, doszło 16 września przed godziną 20:00 na A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Samochód osobowy marki KIA uderzył w barierki i zaczął płonąć. W pojeździe uwięziona była rodzina z Myszkowa: rodzice i ich 5-letni syn. Cała trójka zginęła.
Kawałek dalej stało rozbite BWM-u, którym podróżowały 3 osoby. Wymagały interwencji medycznej. W sieci pojawiło się nagranie z momentu, kiedy KIA uderza w barierki i zaczyna płonąć. Inne materiały sugerują, że w zdarzeniu uczestniczyło wspomniane BMW, a jego kierowca pędził o wiele za szybko, niż pozwalają na to ograniczenia prędkości. Wspomniane nagranie ma być też "dowodem na to", że kierowca BMW mógł uderzyć w samochód rodziny z Myszkowa.
Od samego początku pojawiło się wiele wątpliwości w tej sprawie. Policja w pierwszym komunikacie nie poinformowała o BMW. Dopiero potem służby zaczęły mówić o drugim pojeździe. Prokuratura z Piotrkowa Trybunalskiego prowadziła najpierw śledztwo "w sprawie" wypadku, a nie "przeciwko" komuś. Chociaż materiały wideo i relacje udostępnione w sieci wskazywały, że do wypadku mógł doprowadzić kierowca pędzącego BMW. W sieci pojawiły się też wpisy o możliwych kontaktach rodziny kierowy w policji.
List gończy i oświadczenie
Prokuratura dopiero w tym tygodniu postawiła zarzuty 31-letniego Sebastianowi Majtczakowi, któremu zarzuca się doprowadzenie do wypadku drogowego, w którym zginęła rodzina z Myszkowa. Wystosowano list gończym za podejrzanym, który mógł uciec za granicę. Opublikowano jego wizerunek i dane personalne.
Policja i prokuratura od początku mówią, że działania prowadzone są w sposób transparentny i rzetelny.
- Ponadto odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą BMW, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe - czytamy w komunikacie prokuratury z 26 września.
W sobotę, 30 września nowe oświadczenie wydała łódzka policja. Prosi o nie rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
- Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą bmw nie był funkcjonariusz policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny - napisali mundurowi.
- Dla policji oraz organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód uczestników opisywanego zdarzenia drogowego - dodaje łódzka policja.