Policjanci z Mysłowic zatrzymali 47-letniego mężczyznę, który ukradł manekina z ubraniami, mając 3,5 promila alkoholu we krwi. Tłumaczył, że miał to być prezent dla partnerki. Manekina znaleziono na dachu jednego ze sklepów, a ubrania w jego mieszkaniu. Za kradzież w recydywie grozi mu surowsza kara.
Do zdarzenia doszło w środę, 11 września w Mysłowicach. Nieznany wówczas sprawca ukradł manekina z ubraniami z jednego ze sklepów w dzielnicy Rymera. Dzięki rysopisowi przekazanemu przez właścicielkę sklepu, policja rozpoczęła poszukiwania. Już po godzinie patrol drogówki zauważył na ulicy Słupeckiej mężczyznę pasującego do opisu.
Okazało się, że to 47-letni mieszkaniec Mysłowic, który w momencie zatrzymania miał 3,5 promila alkoholu we krwi. Jak sam przyznał, zabrał manekina, bo spodobała mu się jego stylizacja – chciał w niej zobaczyć swoją partnerkę. Ubrania zabrał do domu, a manekina porzucił na dachu sklepu. Policja odzyskała skradzione rzeczy, które właścicielka wyceniła na 1000 zł.
Po nocy w policyjnej celi, 47-latek usłyszał zarzut kradzieży w warunkach tzw. recydywy. Dlatego też w jego przypadku sąd może zdecydować, że kara jaką poniesie będzie o wiele surowsza.