
8-letni Kamil, ofiara ojczyma-kata i swojej własnej matki, przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarze nadal walczą o jego życie. Chłopca czekają kolejne operacje. Tymczasem w sieci pojawiły się informacje o różnych zbiórkach pieniędzy. Szpital i policja ostrzegają przed oszustami.
Duża część ciała chłopca jest poparzona: głowa, tułów i kończyny. Lekarze stwierdzili również złamania kończyn. Trwa walka z czasem. Kamila czekają jeszcze kolejne operacje. - Nasi anestezjolodzy i cały personel medyczny szpitala walczą o życie Kamilka. Dziecko cały czas jest w ciężkim stanie. Z powodu rozległych oparzeń przejdzie jeszcze kilka zabiegów operacyjnych - informuje GCZD w Katowicach.
Szpital i policja ostrzegają również przed fałszywymi zbiórkami pieniędzy dla chłopca. Placówka informuje, że 8-latkowi niczego nie brakuje, a pomoc finansowa lub materialna będzie potrzebna, kiedy chłopiec opuści szpital.
- Kamilek jako pacjent naszego szpitala nie potrzebuje obecnie żadnych pieniędzy czy prezentów. Wsparcie będzie potrzebne dopiero, gdy opuści szpital i trafi do dobrych ludzi. Póki co sugerujemy nie wpłacać żadnych pieniędzy na niezweryfikowane zbiórki na rzecz chłopczyka - komentuje GZCD w Katowicach.
Zbiórkę dla Kamila zorganizowała Akademia Dobrych Pomysłów na platformie Pomagam.pl. Administrator strony do organizatorów zbiórek również promuje tę akcję. Do tej pory udało się zebrać już ponad 300 tysięcy złotych.
- Stan zdrowia Kamilka, choć nadal bardzo ciężki, ustabilizował się. Chłopczyk jest w śpiączce farmakologicznej z powodu oparzeń 25 proc. powierzchni ciała. To właśnie rany oparzeniowe, które mogą wywołać bardzo groźną chorobę oparzeniową, są największym zagrożeniem dla życia dziecka - poinformowali w piątek lekarze z GCZD w Katowicach.
Horror w Częstochowie
Ojczym 8-latka i jego matka zostali zatrzymani 3 kwietnia. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa 8-letniego chłopca i spowodowania u niego ciężkich obrażeń ciała oraz znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad chłopcem i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
27-letni Dawid B. został doprowadzony do częstochowskiej prokuratury. Tak samo jak 35-letnia matka chłopca, która nie wezwała pomocy. Według lekarzy, obrażenia chłopca powstały nawet 10 dni przed wezwaniem służb. Oznacza to, że 8-latek cierpiał przez co najmniej tydzień, ale według śledczych jego dramat mógł trwać od miesięcy.
5 kwietnia 27-letni Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Miał pod koniec marca oblać chłopca wrzątkiem i położyć na węglowym piecu. Mężczyzna dostał też zarzut znęcania się nad 8-latkiem, poprzez bicie, kopanie i przypalanie papierosami.
35-letnia matka usłyszała zarzut nieudzielenia pomocy chłopcu oraz pomagania 27-latkowi w znęcaniu poprzez niereagowanie na jego działania.
Oboje przyznali się do zarzucanych im czynów. Mężczyźnie grozi dożywocie, kobiecie 10 lat więzienia. Prokuratura złożyła wniosek o tymczasowy areszt dla pary. Sąd nie miał żadnych wątpliwości i podjął decyzje o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania obu "opiekunów"
Męka 8-leniego Kamila
3 kwietnia w odwiedziny chłopca przyszedł jego biologiczny ojciec, który zobaczył, że chłopak jest w tragicznym stanie. Natychmiast wezwał służby. Śmigłowiec LPR przetransportował dziecko do GCZD w Katowice, gdzie lekarze walczą o jego życie. Stwierdzono u niego liczne złamania, oparzenia oraz martwicę skóry, spowodowaną m.in. poważnymi oparzeniami.
fot. materiał siostry chłopca/policja