
Już od trzech tygodni trwa walka o zdrowie i życie 8-letniego Kamilka, nad którym w sposób brutalny znęcał się ojczym, a jego mama nie reagowała. Chłopiec nadal jest w śpiączce farmakologicznej, dzięki której nie czuje bólu.
Jak informuje Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, stan chłopca jest nadal ciężki, ale ustabilizował się w ostatnich dniach. Możliwe, że groźna choroba oparzeniowa nie będzie postępować. To stworzy możliwość na wybudzenie 8-letniego Kamila ze śpiączki farmakologicznej.
- Jeśli ta sytuacja się utrzyma i choroba oparzeniowa nie będzie u Kamilka postępować, to pod koniec tygodnia rozważane będzie stopniowe wybudzanie małego pacjenta ze śpiączki farmakologicznej- informuje szpital.
Powrót do zdrowia
Ważny jest każdy dzień. Powrót do zdrowia może potrwać wiele miesięcy. Możliwe również, że chłopiec będzie odczuwał skutki działać swoich opiekunów przez wiele lat, a nawet całe życie.
Nadal przebywa w stanie ciężkim. Wiadomo, że po wyjściu ze szpitala będzie musiał przejść rehabilitację. Do tego dochodzą braki w nauce. Nikt (oprócz nauczycielki ze szkoły specjalnej) nie dbał o jego edukację.
Dramat chłopca trwał od wielu miesięcy
Najprawdopodobniej 8-letni Kamilek był ofiarą swojego ojczyma od dłuższego czasu. Najnowsze ustalenia wskazują na to, że obrażenia powstały nawet miesiąc przed interwencją służ, ale nie oznacza to tego, że chłopiec nie był maltretowany wcześniej.
Wiadomo, że sprawą Dawida B., Magdalena B. i dzieci pod ich opieką zajmował się sąd. Opieka społeczna i policja również wiedziały o trudnej sytuacji rodziny. Para z dziećmi mieszkała w małych mieszkaniu z inną parą, która też miała swoje dzieci. W sumie nawet w 12 osób żyło na małym metrażu.
W mieszkaniu śmierdziało i było brudno. Kamilek uczęszczał do klasy specjalnej. Miał duże braki w rozwoju intelektualnym. Niestety przez wiele miesięcy (pomimo zgłoszeń) żaden organ nie uznał, że dzieciom zagraża olbrzymie niebezpieczeństwo.
Horror w Częstochowie
Ojczym 8-latka i jego matka zostali zatrzymani 3 kwietnia. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa 8-letniego chłopca i spowodowania u niego ciężkich obrażeń ciała oraz znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad chłopcem i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
27-letni Dawid B. został doprowadzony do częstochowskiej prokuratury. Tak samo jak 35-letnia matka chłopca, która nie wezwała pomocy. Według lekarzy, obrażenia chłopca powstały nawet 10 dni przed wezwaniem służb. Oznacza to, że 8-latek cierpiał przez co najmniej tydzień, ale według śledczych jego dramat mógł trwać od miesięcy.
5 kwietnia 27-letni Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Miał pod koniec marca oblać chłopca wrzątkiem i położyć na węglowym piecu. Mężczyzna dostał też zarzut znęcania się nad 8-latkiem, poprzez bicie, kopanie i przypalanie papierosami.
35-letnia matka usłyszała zarzut nieudzielenia pomocy chłopcu oraz pomagania 27-latkowi w znęcaniu poprzez niereagowanie na jego działania.
Oboje przyznali się do zarzucanych im czynów. Mężczyźnie grozi dożywocie, kobiecie 10 lat więzienia. Prokuratura złożyła wniosek o tymczasowy areszt dla pary. Sąd nie miał żadnych wątpliwości i podjął decyzje o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania obu "opiekunów"
Zarzuty również usłyszała Aneta J., ciocia chłopca, która mieszkała wraz ze swoimi dziećmi z Magdaleną B. i Dawidem B. Ciocia Kamila miała być świadkiem bestialskiego zachowania ojczyma Kamilka. Podejrzana jest o to, że nie wezwała pomocy medycznej, pomimo ciężkiego stanu chłopca. Zarzuty usłyszał również "jego wujek".
Wiadomo także, że sąd, policja i opieka społeczna znały trudną sytuację w rodzinie Kamilka i warunki w jakich przebywają dzieci. Jednak pomimo wielu sygnałów, problemów i zgłoszeń, sąd wcześniej nie widział powodów, aby odebrać Kamila (oraz pozostałe dzieci) opiekunom.