To był najprawdopodobniej jeden z najdziwniejszych wywiadów w bogatej karierze Beaty Lubeckiej. Znana dziennikarka zaprosiła do swojego programu w Radiu ZET kandydatkę Prawa i Sprawiedliwości z okręgu rybnickiego, Katarzynę Jóźwiak. Przyszła do studia, ale ku zaskoczeniu prowadzącej, ze swoim partnerem. Dalej było już tylko gorzej.
W czwartkowym Gościu Radia ZET Beata Lubecka chciała porozmawiać z ostatnią na liście PiS w okręgu rybnickim, Katarzyną Jóźwiak. Działaczka przyszła do studia, ale nie sama. Towarzyszył jej partner, Krzysztof Sitarski. To kandydat PiS z okręgu Bielsko-Biała, który w 2015 roku dostał się do Sejmu z listy Kukiz'15.
Zaskoczona Lubecka zapytała kandydatkę PiS o obecność towarzysza. - Muszę wszystkich przeprosić. To była chwilowa niedyspozycja i wszystko wróciło do normy, więc jestem - odpowiedziała Jóźwik. Jednak szybko się okazało, że "chwilowa niedyspozycja" trwała nadal.
Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości, która na co dzień mieszka w Radlinie, nie potrafiła odpowiedzieć prawie na każde pytanie prowadzącej. Kiedy Lubecka zapytała ją o to, czy popiera zatrudnianie członków rodzin w spółkach skarbu państwa czy instytucjach publicznych, Jóźwiak odpowiedziała: "Nie do końca popieram takie praktyki". Kiedy prowadząca program dopytała "dlaczego", to kandydatka zamilkła. Wyręczył ją partner.
Podobnie było przy kilku innych pytaniach. W końcu Beata Lubecka zapytała Katarzynę Jóźwiak, czy ma dalej nie pytać. Kandydatka kiwnęła głową. Do końca programu odpowiadał już głównie Krzysztof Sitarski.
fot. screen Radio ZET YouTube