
Węgiel stał się towarem luksusowym. Zima nadchodzi, a tysiące Polaków nadal nie ma opału. Związkowcy ponownie stanęli w kolejce "po tani węgiel".
Trzeci poniedziałek z rzędu związkowcy z WZZ "Sierpień 80" stanęli w kolejce po tani węgiel przed biurem poselskim Mateusza Morawieckiego w Katowicach. To happening, który nawiązuje do deklaracji rządzących sprzed kilku miesięcy o tanim i dostępnym węglu. Jak się okazało, rzeczywistość zweryfikowała wszystkie obietnice. Tysiące osób nadal nie kupiło węgla, a szczęśliwcy musieli płacić nawet 3 tysiące złotych za tonę. Związkowcy z Sierpnia od początku podkreślają, że ten rok jest już nie do uratowania. Jedynie inwestycje w polskie górnictwo pozwoli zabezpieczyć rezerwy węgla za 2-3 lata. Surowiec sprowadzany z innych państw jest słabej jakości i w większość trafi do energetyki oraz wpłynie na ceny prądu.
- Premier dalej realizuje politykę Putina, czyli uzależnienie Polski od surowców zewnętrznych. Do dnia dzisiejszego nie ma decyzji ws. inwestycji w polskie kopalnie, zwiększenia wydobycia. A wręcz są takie decyzje, żeby likwidować polskie górnictwo - komentuje Rafał Jedwabny z WZZ "Sierpień 80".
- Tak naprawdę na 30, 40 lat jesteśmy skazani na węgiel - dodaje Jedwabny.
Jeden z liderów Sierpnia 80 zdradza, że związkowcy mają kilka pomysłów na zradykalizowanie swojego protestu. - Stoimy dla Polaków, żeby uchronić ich od ubóstwa energetycznego - stwierdza związkowiec.
- Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Już w grudniu informowałem, że zostaniemy bez węgla - mówi Rafał Jedwabny, który w ten sposób komentuje radę Jarosława Kaczyńskiego o kupowania węgla na raty.
Związkowcy twierdzą, że dyrektorzy szkół, szpitali, nawet księża dzwonią do nich i proszą o pomoc w kupnie węgla.