
3-letni Franek wpadł do studzienki i utknął na głębokości 3 metrów. Niestety, studzienka była tak wąska, że żaden strażak nie był w stanie dostać się do środka by wyciągnąć poszkodowanego. Chłopca uratowała policjantka z Jasienicy.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło wczoraj (2 listopada br.) przed godziną 16-tą w miejscowości Wieszczęta w powiecie bielskim.
Strażacy otrzymali zgłoszeni o 3-letnim dziecku, które wpadło do studzienki prowadzącej do separatora nieczystości odprowadzanych z kuchni przy szkole podstawowej i utknęło prawie 3 metry w głąb przepustu zanurzone po szyję.
Dziecko było przytomne, reagujące na polecenia, znajdowało się w pozycji na plecach w zbiorniku, głowa oraz część tułowia była widoczna w obrysie studzienki”
relacjonują strażacy.
Niestety, przepust miał niewiele ponad 30 centymetrów i żaden strażak nie był w stanie dostać się do środka by wyciągnąć chłopca. Dziecko również nie było w stanie samo się z niego wydostać.
Będąca na miejscu zdarzenia policjantka z Jasienicy podjęła decyzję o tym, że sama wejdzie w głąb rury, aby uwolnić dziecko.
Żeby się zmieścić, musiała zdjąć część umundurowania oraz wyposażenia. Strażacy zabezpieczyli funkcjonariuszkę w uprząż alpinistyczną i spuścili ją na linie głową w dół”
podała km psp w Bielsku-białej.
Chłopca udało się podjąć za pierwszym razem, po czym po wyciągnięciu przekazano go zespołowi ratownictwa medycznego w stanie dobrym. Następnie został przewieziony do Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej.
- Liczyła się każda sekunda, więc dzielnicowa z Komisariatu Policji w Jasienicy — sierż. sztab. Agata Haluch-Willmann zaproponowała wyciągnięcie 3-letniego Franka. Policjantka została opuszczona do wąskiego otworu głową w dół z rękami wyciągniętymi do przodu, gdyż był to jedyny skuteczny sposób, aby akcja uratowania dziecka się udała. Była asekurowana przez uprzęż, założoną przez strażaków oraz trzymana przez nich dodatkowo za nogi. W trakcie spuszczania jej w dół dzielnicowa sama utknęła w otworze. Jednak dzięki pomocy strażaków, którzy ułożyli jej ciało tak, by mogła się przedostać przez bardzo wąski otwór, weszła do środka studzienki kanalizacyjnej i nawiązała kontakt z dzieckiem, chwytając je za rączki. Następnie wraz z Frankiem została wyciągnięta na powierzchnię - relacjonuje policja.
Matka chłopczyka, pod której opieką znajdowało się również drugie - 5-letnie dziecko, wyjaśniła, jak doszło do zdarzenia. Gdy dzieci, jak zwykle, wybiegły z przedszkola, po chwili starsze zaczęło krzyczeć do matki, że brat wpadł właśnie do studzienki.
Przyczyny wypadku będą teraz ustalać policjanci.
Źródło: Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej