Od tego tygodnia Siemianowice Śląskie leżą na Białorusi. Podeptano tam podstawowe prawa obywateli i dokonano zamachu na demokrację. Od 1989 roku żyjemy w kraju wolnym. Wolność tę zapewnia nam ustrój demokratyczny. Co kilka lat bierzemy udział w wyborach. Głosujemy za tym, kto ma rządzić Polską. Aby ten system działał prawidłowo, konieczne są informacje. Jakie poglądy reprezentują politycy? Jaki mają program, czy wywiązali się z dotychczasowych obietnic wyborczych?
Bez tych informacji nie wiedzielibyśmy, czy i jaka jest różnica pomiędzy PiS, PO, Lewicą, PSL lub innymi partiami. Czy jest lepszy sposób, by dowiedzieć się tego, pytając samych polityków? Prawo do zadawania pytań, prawo do wysłuchania poglądów, lecz również prawo do ewentualnej krytyki, próbowano odebrać mieszkańcom Siemianowic Śląskich.
To sprawa niesłychana. I nie powinna się wydarzyć w kraju, który przynależeć chce do rodziny demokratycznych i wolnych narodów. No, chyba że ma być nam bliżej do Białorusi, czy Rosji. Tam takie sytuacje nikogo już nie dziwią.
W najbliższy piątek Siemianowice Śląskie odwiedzi Donald Tusk. To nie powinno nikogo zaskakiwać - były premier jeździ po kraju i uczestniczy w spotkaniach z ludźmi. Jak wiemy, w spotkaniach tych uczestniczą nie tylko jego fani, czy zwolennicy Platformy Obywatelskiej. Są one także dla przeciwników tej formacji. Ci, którzy mają odmienne niż Tusk poglądy, mówią mu to wprost, zadają niewygodne pytania, bywa nawet, że krzyczą.
Na tym polega demokracja. Bez wymiany poglądów i opinii wynaturza się ona a następnie zdycha. Jak jednak zadać pytanie komuś, komu uniemożliwia się organizację spotkania z ludźmi?
Najpierw trzy siemianowickie instytucje kultury - kolejno po sobie - odmówiły udostępnienia sali na spotkanie z Donaldem Tuskiem. Zasłaniano się rzekomym brakiem miejsca. Czy rzeczywiście miejsca nie było ani w Parku Tradycji, ani w Zameczku, ani w Siemianowickim Centrum Kultury? Następnie sali odmówił również miejscowy hotel, mimo że wcześniej wyraził zgodę na to, by piątkowe spotkanie z Tuskiem mogło się tam odbyć. To nie tylko standardy białoruskie. To przejaw braku szacunku dla państwa polskiego i dla Unii Europejskiej.
Bądź co bądź nie chodzi o podrzędnego polityka, lecz chodzi o byłego premiera RP i byłego przewodniczącego unijnej Rady Europejskiej. Tu warto zauważyć, że wszystkie wspomniane instytucje kultury podlegają prezydentowi Siemianowic Śląskich Rafałowi Piechowi. W tym miejscu należy więc go zapytać: Czy miał Pan wpływ na to, że podległe Panu instytucje w białoruski wręcz sposób usiłują zakneblować demokratyczną debatę?
Tak czy nie? Bo jeśli nie to nasuwa się drugie pytanie: Dlaczego Pan nie zareagował na tę skandaliczną wręcz sytuację? Proszę to wytłumaczyć. A jeśli Pan zareagował to w jaki sposób? Tu warto zauważyć, że Rafał Piech zorganizował Kongres założonego przez siebie ugrupowania politycznego Polska Jest Jedna w Siemianowickim Centrum Kultury. W innej miejskiej instytucji kultury - w Zameczku - był on gospodarzem spotkania z posłami Kukiz 15. To przypadkowe przykłady. Pewnie znaleźlibyśmy więcej.
Oczywiście mogło być tak, że oba te spotkania odbywały się wtedy, gdy było "wolne miejsce" zarówno w SCK jak i w Zameczku. A może po prostu Donald Tusk Piechowi do pięt nie dorasta? Podobnie jak Jarosław Kaczyński, o prezydencie Andrzeju Dudzie nawet nie wspominając. Mimo tych białoruskich przeciwności losu, mimo standardów pisanych cyrylicą, spotkanie z Donaldem Tuskiem dojdzie w Siemianowicach Śląskich do skutku. Odbędzie się ono w Centrum Konferencyjno-Bankietowym "U Ostrowskich". Początek jutro o godz. 16.30.
Tematem przewodnim spotkania ma być edukacja - jej przyszłość w Polsce i to co edukacji zagraża. Ten temat szczególnie istotny jest właśnie w Siemianowicach Śląskich. Prezydent Piech zawierzył miasto Maryi. Nazywa ją menedżerką i twierdzi, że to ona tam rządzi. Walczy on również ze szczepionkami przeciw COVID-19. A ostatnio także z mąką i pieczywem z robaków.
powiązane artykuły:
