
Po kilku latach oczekiwania, Górny Śląsk znów mógł przeżyć Wielkie Derby Śląska. W I rundzie Fortuna Pucharu Polski Ruch Chorzów zmierzył się u siebie z Górnikiem Zabrze. Doszło do kilku incydentów na trybunie gospodarzy.
WYPOWIEDZI TRENERÓW PO MECZU:
Na stadionie przy Cichej 6 pojawiło się blisko 10 tysięcy kibiców. Ponad 400 biletów otrzymali fani Górnika Zabrze, których na stadion eskortowały znaczne siły policji.
Wielkie Derby Śląska to zawsze emocjonujące wydarzenie i nie inaczej było tym razem. Kibice obu drużyn robili wszystko, żeby na stadionie było naprawdę głośno. Już na początku sektory Ruchu rozłożyły sektorówkę i odpaliły pirotechnikę.
Górnik wyszedł w silnym składzie, ale zabrakło m.in. Podolskiego. Ruch wystawił swoje najlepsze szable, chociaż na ławce pozostali w pogotowiu Janoszka i Sadloka.
Mecz zaczął się spokojnie, trochę na korzyść Ruchu, który próbował szybko sprawić niespodziankę i zdobyć gola.
Po niecałym kwadransie Foszmańczyk znalazł się w polu karnym i miał przed sobą tylko bramkarza Górnika. Zdecydował jednak na przerzut na drugą stronę pola karnego. Zrobił to niedokładnie przy niezadowoleniu sympatyków Niebieskich.
Ci znowu próbowali poradzić sobie z defensywą Górnika, ale robili to za wolno i popełniali za dużo błędów w środku pola. Górnik grał spokojnie i czekał na swoje okazje. Z każdą kolejną minutą zamykał Ruch na ich połowie i zaczynał polowanie na gola. Po ładnej, kombinacyjnej grze Olkowskiego i Pacheco, na bramkę Ruchu strzelał Krawczyk, ale Osobiński obronił. Chwilę później bramkarz Ruchu został zatrudniony ponownie. Krawczyk dołożył na 5 metrze nogę i mógł zdobyć gola, ale Osobiński instynktownie zablokował jego strzał.
Defensywa Niebieskich miała dużo pracy pod koniec pierwszej połowy, ale radziła sobie z naporem gości z Zabrza. Tuż przed końcem tej części spotkania, Ruch wybił piłkę ze swojej jedenastki, ale doleciała prosto do Janickiego. Ten nie myśląc wiele, uderzył od razu z powietrza prostym podbiciem i przepięknym strzałem pokonał goalkeepera Ruchu. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 dla Górnika.
Na początku drugiej połowie i zmianach w składzie, Ruch ruszył do ataku i miał dwie świetne okazje. Ale Niebieskim nie udało się wyrównać.
W 54. minucie Ruch miał najlepszą okazję do tej pory, ale piłka po strzale z około 8 metrów przeleciała obok słupka na aut bramkowy.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy niewątpliwie należał do gospodarzy, jednak wynik nie uległ zmianie.
Nagle po festiwalu błędów w obronie Ruchu, Górnik ponownie umieścił piłkę w bramce za sprawą Krawczyka, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Po 70 minutach Osobiński z powodu kontuzji musiał zejść z boiska. Otrzymał owacje na stojąco swoich kibiców za obronienie wielu trudnych piłek.
W ostatnim kwadransie kibice Ruchu spalili flagę. Interweniowały służby, które ugasiły ogień. Następnie doszło do próby sforsowania barierek na sektorze numer 6. Na boisko wbiegł też jeden z kibiców.
Ostatecznie Ruch Chorzów przegrał 0:1 i odpadł z Pucharu Polski. Górnik Zabrze awansował do kolejnej rundy.