Pracuję w SOR Sosnowiec,gdzie pojawił się w sobotę pacjent, u którego dopiero w środę wykryto wirus. Zarażał przez 5 dni personel SOR-u i Internę, gdzie przebywał do wczoraj. Ja miałam kontakt z pacjentem od soboty, i byłam na dyżurze, kiedy potwierdzone zostało zachorowanie. Od wczoraj, od godz. 19 jestem na zamkniętym oddz. SOR, wraz z 15 współpracownikami i jedną pacjentką. Do tej pory, jest godz.13.30, nikt z dyrekcji z nami nie rozmawiał, nie wykonano nam wymazów, sanepid, marszałek i inne władze zostawili nas sobie samopas - pisze pracownica SOR w szpitalu im. św. Barbary.
Pacjent od kilku dni był leczony w szpitalu im. św. Barbary. Od kiedy pojawiło się podejrzenie, że może być zarażony koronawirusem? Rzecznik szpitala nie potrafi odpowiedzieć. Kiedy odizolowano personel? Jakie były procedury? - Wszystko było przeprowadzone zgodnie z procedurami - tłumaczy rzecznik szpitala Tomasz Świerkot.
Czy ktoś pofatygował się do personelu, pacjentki czy współpracowników? Nie wiemy. Pisze o tym sama zainteresowana, potwierdza jej słowa inna pracownica.
Dlaczego, mimo podejrzenia zakażeniem tak długo zwlekano z badaniami odizolowanych osób? Brak odpowiedzi.
Po tym, gdy u jednego z pacjentów potwierdzono koronawirusa, zamknięto na czas kwarantanny szpitalnej oddział chorób wewnętrznych i diabetologii sosnowieckiego szpitala św. Barbary, na którym leczonych jest ok. 50 osób. Czasowo zamknięto też szpitalny oddział ratunkowy, przez który przeszedł przyjmowany do szpitala pacjent.
Wszyscy pracownicy oraz pacjenci znajdujących się na tych oddziałach zostali poddani kwarantannie”
Na terenie szpitala wojewódzkiego od kilku dni obowiązuje absolutny zakaz odwiedzin. Co jednak z ludźmi, którzy od czasu przybycia pacjenta do potwierdzenia zakażeniem koronawirusem mieli kontakt i wyszli?
Te osoby są lokalizowane i poddawane kwarantannie. Tym jednak zajmuje się sanepid”
W sieci pojawił się wpis, jak informuje - pracownicy szpitala, który potwierdza kolejna osoba.
Pracuję w SOR Sosnowiec,gdzie pojawił się w sobotę pacjent,u którego dopiero w środę wykryto wirus. Zarażał przez 5 dni personel SOR-u i Internę, gdzie przebywał do wczoraj. Ja miałam kontakt z pacjentem od soboty, i byłam na dyżurze, kiedy potwierdzone zostało zachorowanie. Od wczoraj, od godz
19 jestem na zamkniętym oddz. SOR, wraz z 15 współpracownikami i jedną pacjentką. Do tej pory, jest godz.13.30, nikt z dyrekcji z nami nie rozmawiał, nie wykonano nam wymazów, sanepid, marszałek i inne władze zostawili nas sobie samopas - pisze pracownica.
Wersje rzekomej pracownicy potwierdza inna osoba w komentarzu. Jak informuje rzecznik szpitala wymazy personelu i pacjentów zostały pobrane dziś w godzinach popołudniowych tj. około 15-16. Zapytany o treść posta komentuje.
Ze strony szpitala nie było żadnych uchybień. Działaliśmy zgodnie z procedurami i byliśmy w stałym kontakcie z Inspektoratem Sanitarnym”
Szpitalny oddział ratunkowy sosnowieckiego szpitala nie działa od środowego wieczoru. Jednak to, że pacjent może mieć koronawirusa podejrzewano już wcześniej. SOR pozostanie zamknięty do czasu przeprowadzenia dezynfekcji oraz wyjaśnienia sytuacji trojga lekarzy, którzy mieli kontakt z zakażonym pacjentem.
(Własne / PAP)
Foto: Google