6 października katowicki sąd apelacyjny rozpatrzy zażalenia obrony na postanowienie bielskiego sądu okręgowego o przedłużeniu aresztu dwóm podejrzanym o przyczynienie się w grudniu ub.r. do wybuchu gazu w Szczyrku – dowiedziała się PAP w bielskiej prokuraturze.
Chodzi o Romana D. szefa firmy budowlanej, która zleciła wykonanie przewiertu pod ulicą w Szczyrku, a także Marcina S. operatora wiertnicy. W wyniku tych prac rozszczelniony został przebiegający pod ziemią gazociąg. To z kolei doprowadziło do wybuchu i katastrofy domu. Zginęło ośmioro mieszkańców, w tym czworo dzieci.
Bielski sąd okręgowy z początkiem września postanowił przedłużyć obu podejrzanym areszty tymczasowe do 3 grudnia.
"Podstawą takiego rozstrzygnięcia była obawa matactwa oraz wysoka kara, która grozi podejrzanym – 12 lat więzienia"
Na wolności przebywa trzeci podejrzany – pomocnik operatora wiertnicy. O jego zwolnienie z aresztu wystąpiła bielska prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo.
Trzej mężczyźni zostali zatrzymani 18 grudnia ub.r. Usłyszeli zarzuty z art. 163 kodeksu karnego. Dotyczą one sprowadzenia pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Po przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu zostali aresztowani.
Bielska prokuratura okręgowa przedstawiła w śledztwie zarzuty także trzem innym osobom, dotyczą one m.in. fałszowania i posługiwania się fałszywą dokumentacją dotyczącą realizacji budowy nitki gazociągu. Mieli także składać fałszywe zeznania. Wobec nich zastosowane zostały wolnościowe środki zapobiegawcze, m.in. dozory policyjne, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe.
Zarzuty dla tych trzech osób nie mają związku z samą katastrofą. Są to pracownicy innej firmy, realizującej inwestycję związaną z rozbudową sieci gazowej. Nie są związani z trzema pierwszymi podejrzanymi. Za składanie fałszywych zeznań grozi do 8 lat więzienia, a za fałszowanie dokumentacji i posługiwanie się nią do 5 lat. (PAP)