Z powodu pandemii COVID-19 uczniowie prawie wszystkich klas szkół podstawowych, średnich i zawodowych uczą się zdalnie. Wyjątek stanowią najmłodsi, którzy uczęszczają do klas I-III. Oni do szkół powrócili po ogólnopolskich feriach zimowych.
Nadal trudno przewidzieć to, czy reszta uczniów również powróci do nauki stacjonarnej w szkołach. Wiele mówi się o tym, że jeszcze w lutym mogą spodziewać się tego ósmoklasiści oraz maturzyści. W ten sposób mogliby przygotować się pod nadzorem nauczycieli do nadchodzących egzaminów. Jak dobrze wiemy z własnych doświadczeń lub opowieści, nauka zdalna nie jest tak samo efektywna jak ta prowadzona bezpośrednio w placówkach oświatowych. Dzieci często są rozproszone i często zamiast skupić się na lekcji, to np. grają w gry. Do tego dochodzą ważne czynniki społeczne i psychologiczne. Uczniowie powinni spędzać jak najwięcej czasu ze swoimi rówieśnikami, co też wpływa na ich rozwój oraz przygotowanie do życia w społeczeństwie. Nauka zdalna odbiera im tę możliwość.
Ja absolutnie nie rekomenduję dalszego otwierania szkół. Mamy taką ścieżkę przyjętą, że w drugim tygodniu lutego powtarzamy badania przesiewowe nauczycieli i dopiero po obejrzeniu wyników tych badań będziemy rekomendowali dalsze kroki"
Niektórzy zaczęli już wątpić w to, że do czerwca powrócą do nauki stacjonarnej. Tę dramatyczną sytuację przekształcili w żart internetowy. Prawie na wszystkich mediach społecznościowych rozpoczęła się akcja, którą możemy nazwać "30 kutego wracamy do szkoły". Na czym polega? Otóż uczniowie między sobą zaczęli wysyłać wiadomości lub publikować posty o tym, że mają wrócić do szkół 30 lutego. Zapewne część z nich wyczuła sarkazm, a niektórzy dali się nabrać. Najważniejsze jednak jest to, że ta akcja pokazuje zniecierpliwienie uczniów oraz ich coraz większe zdystansowanie do sytuacji, w której aktualnie znaleźliśmy się wszyscy.
Jak dobrze wiemy, luty ma tylko 28 dni, a w roku przestępnym 29. Dlatego informacja o powrocie do szkół 30 lutego jest jak najbardziej żartem internetowym. Chociaż kto wie? Może jest jakaś prawda w tym nieszkodliwym fake newsie?