Sosnowiec to kolejne miasto, w którym znajduje się tykająca bomba ekologiczna - nielegalne składowisko niebezpiecznych odpadów, które płonęło już kilkukrotnie. Aby posprzątać ten teren potrzeba wielu milionów złotych. Miasta Sosnowiec nie stać na taki wydatek i potrzebuje wsparcia ze strony rządowej.
Składowisko niebezpiecznych odpadów powstało przy ul. Radocha w Sosnowcu na działce, która należy do skarbu państwa - została przekazana w wieczyste użytkowanie firmie, która dzisiaj praktycznie nie działa. Zostały tam zwiezione łatwopalne i trujące odpady: farby i rozpuszczalniki. Pierwszy pożar wybuchł w 2020 roku, kolejne w 2022 roku. Jednak nie wszystkie odpady spłonęły i składowisko przy ul. Radocha to wciąż tykająca bomba ekologiczna.
- Ta firma nie funkcjonuje. Nie można prowadzić skutecznej egzekucji wobec tego podmiotu. Współpracujemy z organami ścigania, ale trudno znaleźć osobę, która będzie reprezentować tę spółkę. Przez to nie możemy wyegzekwować skutecznie usprzątania odpadów od osób odpowiedzialnych. Za te odpady nie są odpowiedzialni mieszkańcy Sosnowca - komentuje Michał Zastrzeżyński, zastępca prezydenta Sosnowca. Jak dodaje, miasto może starać się ze środków zewnętrznych tylko o pokrycie 40 proc. kosztów utylizacji odpadów. A koszt wszystkich potrzebnych działań przekracza 150 mln złotych.
- Gmina Sosnowiec nie dysponuje takimi środkami. Problem niebezpiecznych odpadów powinien być rozwiązany na poziomie rządowym - dodaje zastępca prezydenta. Sprawa ma drugie dno. Jak informuje Zestrzeżyński, nawet posprzątanie tego terenu i utylizacja odpadów może... niczego nie dać. Według prawa nie zmieni się status właścicielski działki i niebezpieczne odpady... mogą ponownie trafić na ul. Radocha. Dlatego samorządowiec apeluje o zmiany legislacyjne, które uchronią Sosnowiec od nowych składowisk niebezpiecznych odpadów.
Miasto Sosnowiec zapewnia, że robi wszystko, aby zapobiegać powstawaniu kolejnych składowisk oraz pilnują odpadów przy ul. Radocha. - Ze swojej strony podjęliśmy działania typowania i szczegółowego monitorowania tego typu terenu, które nie są w zarządzie miasta. Ale myślę, że te działania, które podjęliśmy, nie pozwolą, żeby doszło do czegoś takiego jak w Zielonej Górze - stwierdził Dominik Łączyk, pełnomocnik prezydenta Sosnowca ds. bezpieczeństwa.
- Może zostanie stworzony odpowiedni organ, który zajmie się tym kompleksowo od A do Z - dodał poseł PO z Sosnowca, Mateusz Bochenek. Samorządowcy i politycy opozycji apelują, aby zmienić prawo tak, żeby właściciel odpadów lub terenu, na którym są składowane, byli w pełni odpowiedzialni za ich utylizację.
fot. Arkadiusz Chęciński FB