
W czwartek na wielu stacjach benzynowych doszło do prawdziwego oblężenia przez kierowców. Brakowało paliw, a tam gdzie można było zatankować, ceny surowca poszybowały bardzo wysoko.
W czwartkowe popołudnie i wieczór Polacy masowo uderzyli w stacje benzynowe. Długie kolejki i rosnące z minuty na minutę ceny paliw. Na wielu stacjach wprowadzono ograniczenia do 100, a nawet 10 litrów przy jednorazowym tankowaniu. Czytelnicy informują nas, że w kilku miastach w województwie śląskim ceny paliw w krytycznym momencie przekroczyły 6 złotych!
Wszyscy obawiają się, że z powodu wojny na Ukrainie zabraknie paliwa. Prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek opublikował wpis, w którym uspokaja kierowców - W związku ze wzrostem sprzedaży na naszych stacjach informujemy, że dostawy paliw są w pełni zabezpieczone i wszyscy nasi klienci będą obsłużeni. Dotyczy to rynku hurtowego i detalicznego. Apelujemy również o dokładne weryfikowanie źródeł informacji dotyczących dostępności paliw - napisał Obajtek.
Wieczorem Orlen i Lotos opublikowali wspólne oświadczenie, w którym podkreślili, że magazyny tego surowca są wystarczające.
W jeden dzień ceny paliw podskoczyły nawet o złotówkę. W sieci pojawiły się zdjęcia, które sugerowały nawet 8 złotych za litr. Najprawdopodobniej sytuacja powróci do normy w następnych dniach.