
Około 40 związkowców spędziło noc ze środy na czwartek w katowickiej siedzibie Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Górnicy pozostali w budynku po fiasku środowych rozmów płacowych. Negocjacje mają być wznowione w czwartek o godz. 15; związkowcy będą czekać na nie w gmachu PGG.
Według nieoficjalnych informacji strony społecznej, w popołudniowych rozmowach może wziąć udział wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda, odpowiedzialny w tym resorcie za sprawy górnictwa.
Związkowcy, domagający się m.in. 12-proc. podwyżki wynagrodzeń w PGG w przyszłym roku, oczekują przedstawienia przez zarząd spółki konkretnych propozycji płacowych. Dotąd władze PGG stały na stanowisku, że „bezpiecznym rozwiązaniem jest kontynuowanie rozmów o podziale środków po wypracowaniu zysku”.
W czwartek rano zebrał się związkowy sztab protestacyjno-strajkowy, który zdecydował o pozostaniu związkowców w budynku PGG do czasu wznowienia rozmów. Akcja jest prowadzona rotacyjnie, jej uczestnicy zmieniają się. Przez cały czas w budynku przebywa ok. 40 osób z różnych związków zawodowych.
Czytaj także: związkowcy chcą podwyżek
W części kopalń Grupy od rana odbywają się masówki, podczas których związkowcy informują górników o swoich postulatach i braku postępu w rozmowach. W innych zakładach górniczych rozdawane są związkowe ulotki.
Ubiegłotygodniowe rozmowy zakończyły się fiaskiem, a termin kolejnych wyznaczono początkowo na 5 grudnia. Związkowcy uznali, że to za późno, i przyszli w środę do siedziby spółki z żądaniem natychmiastowego rozpoczęcia negocjacji. Zarząd PGG podjął rozmowy, jednak nie przyniosły one porozumienia, a związkowcy pozostali na noc w siedzibie firmy.
Zarząd PGG podał po środowych rozmowach, że w latach 2017-2019 spółka przeznaczyła na wynagrodzenia i świadczenia dla pracowników 1 mld 95 mln zł powyżej wydatków planowanych przy tworzeniu PGG 3,5 roku temu. Ponadto, firma musi spłacać obligacje o łącznej wartości 2,2 mld zł. Koszt realizacji związkowych postulatów oceniono na 610 mln zł rocznie. (PAP)