Raków Częstochowa walczył do końca! Ale niestety nie mamy awansu do Ligi Mistrzów

Fckrak
Kastelik

Szymon Kastelik

30 sierpnia 2023

Raków drugi raz usłyszał dzisiaj hymn Ligi Mistrzów. Marzyliśmy o tym, żeby nie był to ostatni raz w tym sezonie. Niestety nie tym razem. Raków zremisował w Kopenhadze, ale to nie wystarczyło, żeby awansować do piłkarskiego raju. Jednak nie ma co płakać. Medaliki zagrają w Lidze Europy.

Piłkarze, sztab, zarządcy i kibice Rakowa Częstochowa pojechali do Kopenhagi, żeby powtórzyć to, co dokonał w 1996 roku w Danii Widzew Łódź. Czyli awansować do Ligi Mistrzów.

Jak dobrze pamiętamy, w pierwszym meczu w Sosnowcu mistrz Polski przegrał z mistrzem Danii 0:1. Duńczykom sprzyjało szczęście na początku spotkania, kiedy z powodu ulewy panowały trudne warunki i po rykoszecie zdobyli jedynego gola w meczu. Ale Raków grał tydzień temu w futbol. Nie bał się. Ba! Zdobył gola, który został anulowany przez VAR – minimalny spalony.

I tego samego oczekiwaliśmy w środę, 30 sierpnia. I to dostaliśmy. Początek z lekką przewagą FC Kopenhaga, który ewidentnie chciał zdobyć szybko gola i uspokoić sytuację w dwumeczu. Jednak Raków nie dawał się, a Kovacević był praktycznie bezrobotny w bramce. Strzały lub próby wejścia w pole karne Medalików, były szybko zatrzymywane.

Raków grał cierpliwie od obrony. Czekał, aż w końcu FC Kopenhaga zrobi miejsce na swojej połowie. Dużo dawały mistrzom Polski skrzydła, gdzie rywale mieli ewidentnie problemy z utrzymaniem dobrej pozycji. W defensywie woleli pilnować Piaseckiego, który pozostawał na szpicy.

I już w 20. minucie Cebula z prawej strony zamiast dośrodkowywać, wycofał piłkę na 16 metr. Tam futbolówka poodbijała się trochę od nóg piłkarzy, ale ostatecznie opanował ją Papanikolaou i uderzył z półwoleja. Niestety nad poprzeczką. Ale już 8 minut później "Papa" znów uderzył, tym razem zza pola karnego, ale strzał zablokowali piłkarze Kopenhagi. Przy obu akcjach Kamil Grabara nie musiał interweniować. To był ewidentnie dobry czas dla Rakowa, ale szybko gospodarze wrócili do gry.

Piłkarze FC Kopenhagi szybki atakiem podeszli pod pole karne Rakowa. Defensorzy Medalików pomylili się przy kolejnej próbie rozegrania piłki od swojego pola karnego. Kopenhaga wyszła z kontrą, ale piłkarzom Rakowa udało się wybić piłkę. I kiedy wydawało się, że wszystko się uspokoiło, wówczas w 35. minucie środkowy obrońca Vavro oddał strzał życia z ponad 30 metrów. Zaskoczył całkowicie Kovacevića. I niestety w dwumeczu zrobiło się 2:0 dla Kopenhagi. Gospodarze mogli jeszcze podwyższyć wynik przed końcem 1. połowy, ale Larsson kończąc akcję trafił w poprzeczkę.

Druga połowa to 45 minut o być lub nie być Rakowa Częstochowa w Lidze Mistrzów. Medaliki musiały atakować, bo do odrobienia były dwie bramki. Ale to było bardzo ciężkie zadanie. Kopenhaga grała odważnie, chociaż mistrz Polski kilka razy doszedł do groźnych sytuacji.

W 67. minucie Kochergin uderzył z dystansu, ale trafił w słupek. Chwilę później Piasecki dostał w końcu dobre dośrodkowanie, ale piłka po strzale głową poleciała wprost w Grabarę, który pewnie chwycił futbolówkę.

Minuty mijały, a na liczniku dalej była dwubramkowa przewaga Kopenhagi. Presja była coraz większa. Piasecki próbował nawet przelobować z ponad połowy boiska Kamila Grabarę, ale bramkarz FC Kopenhago spokojnie cofnął się do swojej bramki i efektownie przyjął piłkę na klatkę piersiową.

Raków cały czas próbował kontynuować swoją grę rozgrywania piłki od tyłu i cofania się całym zespołem. Ale nawet po wejściu na boisko ofensywnych graczy takich jak Sonny Kittel czy Yeboah było ciężko. Pod koniec meczu duński zespół zaczął cofać się coraz bardziej, a to budziło nadzieję na zdobycie gola.

Do samego końca Raków Częstochowa szukał okazji. Najwięcej nadziei dawały ataki przeprowadzanie skrzydłem i to przyniosło efekt. W 87. minucie dośrodkowanie, Tudor zgrał krótko przed bramkę Kopenhagi, a do siatki trafia z bliskiej odległości Łukasz Zwoliński, który wszedł na boisko 3 minuty wcześniej. 1:1 i jeszcze jedna bramka. Przez końcówkę piłkarze z Kopenhagi bali się. Ograniczali się tylko do ofiarnej obrony swojej bramki i niestety udało im się utrzymać remis.

Ostatecznie mecz w Kopenhadze zakończył się wynikiem 1:1. W dwumeczu 1:2 dla mistrza Danii. Ale Raków nie ma czego się wstydzić. W obu meczach grał jak równy z równym z trudnym przeciwnikiem. A co najważniejsze, to nie koniec europejskiej przygody! Medaliki zagrają w Lidze Europy, gdzie też nie brakuje wielkich rywali.


fot. screen TVP Sport

Fckrak2

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

13 o

katowice

Cóż... Bywało lepiej.

PM10: 17.3µg/m3 PM2.5: 15.1µg/m3