Jasnych informacji dotyczących pomocy finansowej, zmniejszenia obostrzeń wprowadzonych w związku z walką z pandemią - żądają przedstawiciele branży turystycznej ze Szczyrku, Ustronia czy Wisły. Według reprezentantów branży, niedługo może dość do masowych bankructw.
Podczas konferencji prasowej, która w poniedziałek odbyła się w Wiśle podkreślali, że chcą, aby decyzje ich dotyczące były z nimi konsultowane.
Sytuacja w branży turystycznej w takich miastach jak nasze jest dramatyczna. Właściwie nie otrzymaliśmy żadnej pomocy, a skumulowane ferii ma efekt, jaki widać. Są straszliwe korki, wyciągi, chociaż bez narciarzy, są przepełnione. Wszyscy mają dosyć lockdownu
Jej zdaniem, rząd nie reaguje na prośby, wskazówki przedsiębiorców. "85 procent mieszkańców żyje z turystyki. Trzeba nazwać rzecz po imieniu, branża turystyczna w Wiśle i podobnych miejscowościach umiera" - dodała prezes.
Prezes Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej Mirosław Bator także zwrócił uwagę, że bez względu na rządowe obostrzenia i tak w miejscowościach górskich są tłumy. Tylko że w tym sezonie zimowym nie mają z tego korzyści lokalni przedsiębiorcy. "Brakuje już nam sił" - podkreśla.
Szczyrkowska Izba Gospodarcza zrzesza kilkadziesiąt podmiotów gospodarczych. Jest członkiem Izby Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej.
Dołączamy się do tych trudnych głosów, głosów rozpaczy w kontekście możliwości prowadzenia działalności gospodarczej i także pomocy, na którą oczekują przedsiębiorcy
On, jak i burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy, przyznają, że istniejąca sytuacja ma także wpływ na finanse samorządów.
Nie ma co tu ukrywać, problemy finansowe mieszkańców przekładają się na budżet gminny. W Szczyrku 90 procent dochodów gminnego budżetu tworzą przychodzą z turystyki
Wierzy on w dobrą wolę premiera Mateusza Morawieckiego, ale - zdaniem samorządowca - rząd nie jest dobrze poinformowany o zakresie pomocy, jaka jest potrzebna przedsiębiorcom.
Stoki są zamknięte dla narciarzy czy snowboardzistów, a otwarte dla rzeszy saneczkarzy, którzy korzystają z nich nie zachowując norm sanitarnych
Podkreślił, że w grudniu, gdy stacje narciarskie były otwarte, były one kontrolowane przez policję. Według jego informacji, nie było wówczas zastrzeżeń funkcjonariuszy co do przestrzegania reżimu sanitarnego. "Narciarstwo, snowboard to sporty bezpieczne. Będziemy to powtarzać do znudzenia, aż ktoś nas w końcu usłyszy" - dodał Matuszyński.
Właściciele stacji narciarskich z Wisły i okolic zastanawiają się, czy je otworzyć, nawet jeśli od 18 stycznia nie zostaną zniesione obostrzenia. Popierają inicjatywę Góralskie Veto.
Według informacji PAP, wielu przedsiębiorców z Podhala, w tym kwaterodawcy i gestorzy stacji narciarskich, zamierzają otworzyć swoje działalności po 17 stycznia, bez względu na ewentualne dalsze obostrzenia. W tym celu powstała inicjatywa Góralskie Veto, która zrzeszyła kilkuset przedsiębiorców. Inicjator tej akcji Sebastian Pitoń zapowiedział, że w poniedziałek wieczorem w symboliczny sposób w wielu miejscach Podhala zostaną odpalone pochodnie, tworząc literę V - jak veto.
W weekend właściciele jednej z restauracji w Cieszynie zadecydowali, że lokal zostanie otwarty dla klientów. Interweniowała policja.
Policjanci w trakcie minionego weekendu podejmowali czynności w tej sprawie czterokrotnie, w tym raz udzielając wsparcia pracownikom sanepidu. Wylegitymowali łącznie 26 osób. W dziesięciu przypadkach zakończyli to pouczeniem. W pozostałych przeprowadzone zostaną czynności wyjaśniające