Mieszkaniec Czechowic-Dziedzic spalał na swojej działce gałęzie i odpady zielone. Straż Miejska widząc, że nikomu nie ma na działce a mężczyzna nie odpowiada na wołanie wezwała straż pożarną. Mężczyzna tłumaczył, że był pod prysznicem i nie słyszał dzwonka.
30 sierpnia strażnicy miejscy zostali wezwani do jednej z posesji przy ulicy Dojazdowej w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie paliło się spore ognisko bez żadnego nadzoru. Nikt nie reagował na wołania oraz na dzwonek, pomimo że ktoś był w budynku. Gdy tylko mieszkaniec zorientował się, że za bramką są strażnicy postanowił zgasić światło i ich nie wpuszczać.
Strażnicy z uwagi na brak reakcji i lekceważące podejście do zaistniałej sytuacji postanowili wezwać straż pożarną. Gdy mężczyzna usłyszał wozy strażackie próbował z ukrycia szybko ugasić ognisko. Gdy na miejscu zjawili się już strażacy, podszedł do strażników, tłumacząc, że właśnie wyszedł z prysznica i pytał zdziwiony co się takiego stało.
44-latek początkowo nie chciał wpuścić nikogo na posesję lecz po przedstawieniu mu konsekwencji oraz podstawy prawnej mężczyzna otworzył bramkę. Stwierdził również, że sam ugasi ognisko w którym spalał gałęzie i odpady zielone lecz będący na miejscu strażacy zajęli się tym sami. Mężczyzna otrzymał mandat.