Powtórka z rozrywki? 14 lat temu Stadion Śląski świecił pustkami na trybunach podczas meczu Polska-Słowacja. Czy to samo zobaczymy we wrześniu na Stadionie Narodowym w Warszawie?
14 października 2009 roku. Polska w kompromitującym stylu przegrała eliminacje do Mistrzostw Świata 2010. Ale do rozegrania został jeszcze jeden mecz ze Słowacją. Polska grała bez chęci, bez motywacji i bez selekcjonera, ponieważ Leo Beenhakker, w atmosferze konfliktu z prezesem PZPN-u Grzegorzem Lato, pożegnał się z prowadzenia biało-czerwonych. Tymczasowo zastąpił go Stefan Majewski, który poprowadził Polskę w dwóch ostatnich meczach eliminacji.
Październikowe spotkanie ze Słowacją odbyło się na (starym) Stadionie Śląskim, który mógł pomieścić ponad 40 tys. kibiców. Mecz z trybun oglądało... 4 tysiące osób, z czego połowa to byli Słowacy. Dlaczego? Były dwa powody. Pierwszy - mniej znaczący - nagły atak zimy w połowie października. Tego dnia Stadion Śląski został zasypany śniegiem. Drugi - ważniejszy - to słynna akcja "Koniec PZPN" i "Pusty Stadion".
I chociaż wtedy media społecznościowe nie miały jeszcze znaczącej roli, to małemu stowarzyszeniu kibiców udało się rozkręcić protest przeciwko Polskiemu Związku Piłki Nożnej. Fani polskiego futbolu mieli dość tragicznej kondycji polskiej piłki reprezentacyjnej oraz klubowej. Żądali zmian w PZPN-ie, gdzie według nich rządził tzw. "beton" na czele z niekompetentnymi ludźmi: Lato, Kręcina. Kibice uważali, że PZPN ośmiesza polską piłkę zachowaniem swoich członków i podejmowanymi decyzjami.
Akcja stawała się coraz bardziej popularna. Znana wówczas Grupa Operacyjna nagrała piosenkę "Pusty Stadion". Ostatecznie w 2009 roku bojkot udał się. Sam mecz ze Słowacją był... oczywiście tragiczny. Polska przegrała 0:1 po samobójczym golu Gancarczyka. Słowacja sensacyjnie awansowała na mundial, a biało-czerwonym pozostało czekać kolejne lata na wielki turniej.
Pusty stadion 2.0
Po 14 latach historia może się powtórzyć. W mediach społecznościowych pojawiają się wpisy zachęcające do bojkotu najbliższego meczu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie (mecz z Wyspami Owczymi). Wszystko zaczęło się oczywiście od kompromitacji w Mołdawii na boisku, ale oliwy do ognia dolał skandal z udziałem Mirosława Stasiaka. Okazało się, że skazany za korupcję w polskiej piłce były działacz został zaproszony na mecz do Kiszyniowa. Następnie wyszło na jaw, że Stasiak bawił się jako vip również na meczu barażowym ze Szwecją na Stadionie Śląskim.
PZPN z Cezarym Kuleszą próbował zrzucić winę na "partnera" związku i reprezentacji. W rezultacie polska piłka prawie straciła najważniejszych sponsorów. Ostatecznie okazało się, że za zaproszeniem skorumpowanego działacza miała stać firma inszury.pl - ale według doniesień kilku dziennikarzy sportowych, to tylko przykrywka, która ma chronić PZPN i prezesa Kuleszę.
To kolejna afera w PZPN w ostatnich miesiącach i kolejny strzał wizerunkowy w stopę. Nie pomagają też piłkarze (słabe wyniki, konflikty w wewnątrz drużyny). Nic dziwnego, że fani polskiej reprezentacji mają już tego dość.
Czy 7 września o godzinie 20:45 na PGE Narodowym w Warszawie zobaczymy puste trybuny? Czas pokaże, ale jeżeli ta akcja zostanie przeprowadzona, to będzie to kolejny problem dla prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
fot. screen TVP