W październiku 2020 roku Maciej Kopiec został zatrzymany przez policję podczas Strajku Kobiet w Katowicach. Służby zarzucały mu agresję wobec funkcjonariuszy. Poseł twierdzi, że nie zaatakował policjantów i został bezprawnie zatrzymany, gdy chciał wykonać interwencję poselską. Sprawa trafiła do sądu.
W październiku ubiegłego roku podczas jednej z pierwszych manifestacji pod archikatedrą w Katowicach, poseł Lewicy Maciej Kopiec został zatrzymany przez policję. - Katowiccy policjanci podczas wczorajszego protestu w rejonie ulicy Plebiscytowej, interweniowali wobec posła Macieja Kopca, który zaatakował mundurowych, interweniujących wobec 18-letniego mężczyzny, który naruszył obowiązujące przepisy prawa. Pomimo nadawanych komunikatów policyjnych o konieczności zachowania zgodnego z prawem, mężczyzna w żółtej kurtce popychał policjantów, kopał i szarpał za tarcze oraz mundury, stając się coraz bardziej agresywnym wobec policjantów. W celu niedopuszczenia do eskalacji agresji tłumu osób znajdujących się w pobliżu, mężczyzna został obezwładniony i doprowadzony do radiowozu w celu wylegitymowania. Ze względu na zgromadzony tłum, przemieszczono się radiowozem na parking Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, gdzie przeprowadzono legitymowanie. Wtedy okazało się, że mężczyzna jest posłem na Sejm. Po potwierdzeniu jego danych, policjanci zakończyli czynności, a poseł opuścił radiowóz - relacjonowała Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach.
Kopiec odparł te zarzuty. Stwierdził, że funkcjonariusze policji wiedzieli o tym, że jest posłem - Po informacji o zatrzymaniu, zglebowaniu, podarciu ciuchów, zniszczeniu okularów, wsadzeniu do suki, przewiezieniu kilku kilometrów, wyrzucono mnie z radiowozu pod komendą wojewódzką policji - relacjonował wówczas Kopiec.
Rozmowa z posłem z grudnia 2020 roku:
Poseł Nowej Lewicy skierował do sądu zażalenie na zatrzymanie podczas manifestacji związanej ze Strajkiem Kobiet. Po ponad roku od tej sytuacji, Sąd Rejonowego Katowice-Wschód w Katowicach wydał postanowienie z dnia 17 listopada 2021 r.
Jak przekazał Maciej Kopiec sąd uznał, że doszło do zatrzymania, a nie legitymowania, a samo zatrzymanie było nieprawidłowe. - Nie sporządzono protokołu zatrzymania, nie zostałem poinformowany o przyczynach zatrzymania, pouczony o uprawnieniach przysługujących osobie zatrzymanej, w tym prawie do skorzystania z adwokata lub radcy prawnego - informuje poseł.
Należy nadmienić, że do dziś Policja nie przesłuchała mnie na żadną okoliczność, nie została o zatrzymaniu także powiadomiony Marszałek Sejmu. W katowickiej Prokuraturze prowadzone jest drugie postępowanie w tej sprawie, o przekroczenie uprawnień. Będę Was informował na bieżąco. Chcę podkreślić jedną rzecz. Policjanci mieli moją legitymację poselską przed oczami już po 3 minutach od założenia mi kajdanek na ręce, gdy leżałem na asfalcie. Doskonale wiedzieli, kogo wywożą z protestu. Wygląda na to, że legendarna siła lewicowych posłów sprawiła, że kilkudziesięciu policjantów w pełnym uzbrojeniu tak bardzo drżało na mój widok, że musieli mnie wywieźć na „swój teren”, czyli pod wojewódzką komendę policji, żeby odważyć się, powiedzieć mi: „wyp*erdalaj” - dodaje Kopiec.