Polski rząd kontra polski sąd ws. kopalni Turów

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wstrzymał wykonanie decyzji środowiskowej dla kopalni Turów. Tym samym wg. WSA zakład nie może wydobywać węgla. Sąd w uzasadnieniu stwierdził, że dalsza praca kopalni stwarza niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku. 

Wyrok skrytykował prezes PGE (do której należy kopalnia Turów) Wojciech Dąbrowski. - Działalność Kopalni Turów do 2044 r. jest kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wykorzystamy wszystkie przysługujące nam środki prawne w postępowaniu zażaleniowym przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Nie pozwolimy zamknąć Turowa. Ani polskie ani europejskie sądy nie są od tego żeby zamykać legalnie działające przedsiębiorstwo - skomentował prezes PGE w komunikacie grupy.

7 czerwca do Turowa przyjechał premier Mateusz Morawiecki, który z całą stanowczością stwierdził, że wyrok WSA jest bezprawny. -  Wyrok sądu, który jest szkodliwy, krzywdzący, działa na niekorzyść Polaków, polskich pracowników, polskich rodzin. Taki wyrok jest wyrokiem bezprawnym. Każdy wyrok, który destabilizuje system energetyczny – powiedział szef rządu i dodał -  Obiecujemy z Turowa i Bogatyni, że nie pozwolimy naruszać interesów polskich rodzin, polskich pracowników, polskich przedsiębiorców, bo po to jesteśmy właśnie rządem polskim, żeby pilnować tych interesów.

Według Morawieckiego, zamknięcie kopalni Turów może wpłynąć na życie nawet 60 tysięcy osób: pracowników kopalni i pobliskiej elektrowni, ich rodziny oraz pracowników firm, które współpracują z zakładem. 

Kopalnia Turów prowadzi działalność wydobywczą na podstawie koncesji wydanej w 1994 r., która została wydłużona do 2026 r.

Przypomnijmy, że w 2021 roku Czechy wniosły skargę na Polskę do TSUE ws. kopalni Turów. Ostatecznie oba państwa podpisały ugodę na początku 2022 roku. 

fot. Kancelaria premiera