Małego borsuka uratowali w nocy policjanci i strażacy z Wisły. Zawodzenie zwierzęcia, przypominające rozpaczliwy płacz dziecka, zaniepokoiło mieszkankę Łabajowa, która wezwała pomoc. Borsuk trafił już pod specjalistyczną opiekę – podała w poniedziałek policja.
W nocy policjanci zostali wezwani do Wisły Łabajowa, gdzie jedna z mieszkanek usłyszała niepokojące odgłosy dobiegające z okolicy potoku. Według kobiety, podobne one były do rozpaczliwego płaczu dziecka. Po sprawdzeniu okazało się, że to mały borsuk. Zwierzę najprawdopodobniej straciło matkę
Policjanci wezwali na pomoc junaków z OSP.
Strażacy złapali borsuka i przekazali pod opiekę mundurowych, którzy skontaktowali się ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt "Mysikrólik" w Bielska-Białej. Jego właściciel przekazał im, jak pomóc zwierzęciu, aby nie narażać go na dodatkowy stres do czasu jego przyjazdu. Policjanci umieścili borsuka w skrzynce i przykryli kocem, zapewniając mu dostęp świeżego powietrza
Przedstawiciele "Mysikrólika", którzy odbierali zwierzątko poinformowali policjantów, że matka malucha najprawdopodobniej nie żyje i dlatego było słychać jego skomlenie.
To zdarzenie pokazuje, jak ważne jest, byśmy nie pozostawali obojętni na los dzikich zwierząt. Wszystko dobrze się skończyło dzięki szybkiej reakcji zgłaszającej i sprawnej interwencji mundurowych. Mały borsuk trafił pod opiekę specjalistów
(PAP)