W sobotni wieczór (18 lutego) w Wodnym Parku Tychy włączył się alarm przeciwpożarowy. Rozpoczęła się ewakuacja klientów, która skończyła się... przy zamkniętych drzwiach. Jak czytamy w wielu wpisach w mediach społecznościowych, pomimo obecności straży pożarnej i trwającej ewakuacji, personel parku najpierw chciał "rozliczyć" zegarki klientów.
Do zdarzenia doszło około godziny 20:20 w Wodnym Parku Tychy. Włączyła się czujka przeciwpożarowa w strefie surfingu. Rozpoczęła się ewakuacja, chociaż obecni wówczas klienci nazywają to inaczej.
- Około godziny 20:15 na basenie zaczęły wyć syreny. Przez pierwsze 4-5 minut nikt nic nie wiedział, żaden z ratowników nie wiedział co się dzieje. Ludzie zaczęli się niepokoić, część zaczęła kierować się w stronę szatni. Po chwili ratownik nakazał wszystkim wyjść z basenu (przypominam że byliśmy na zewnętrznych basenach, gdzie temperatura powietrza wynosiła 6 stopni!), a po protestach ludzi, że nie będą marznąć nakazał z powrotem wejść do budynku i kierować się do szatni (!). Ludzie początkowo podejrzewali, że pewnie jakiś fałszywy alarm i raczej nie było im śpieszno. Jedna z ratowniczek zaczęła drzeć się, że ludzie mają wychodzić do szatni, a nie czekać. Nas natomiast skierowano do bocznego wyjścia ewakuacyjnego, gdzie w samych kąpielówkach znaleźliśmy się na zewnątrz budynku przy 6 stopniach! Na szczęście po chwili dostaliśmy koc termiczny i pantofle - czytamy we wpisie użytkownika mewtwo w serwisie Wykop.pl. Następnie dodaje, że osoby, które wyprowadzono z basenów przez szatnie, zatrzymano przed zamkniętymi drzwiami i nakazano rozliczenie zegarków (wskazują one godzinę rozpoczęcia korzystania z basenu i innych atrakcji). Ludzie próbowali się wydostać, ale drzwi miały zostać ponownie zamknięte.
Podobną wersję wydarzeń opisali inni internauci. W sieci pojawiły się również nagrania wideo.
Zbierają opaski, zbierają pieniądze od ludzi, jest ewakuacja, drzwi są zamknięte, jedne otwarte - słyszymy relację kobiety na jednym z filmików. Wideo zostało nagrane z zewnątrz, ale widać na nim hol główny parku, gdzie tłum ludzi w strojach kąpielowych zgromadzony jest przy drzwiach.
- Ewakuacja? To co się tam działo to jeden wielki cyrk! Część ludzi została wypuszczona na zewnątrz w samych kąpielówkach, na szczęście strażacy dali im koce termiczne. Ludzie którzy wychodzili przez szatnie zostali zatrzymani i stłoczeni na schodach, bo obsługa zaczęła rozliczać zegarki!!! Nikomu nie wolno było wychodzić, kompletna paranoja! Wozy strażackie na zewnątrz, ludzie nie wiedza co się dzieje, zero jakiejkolwiek informacji, syreny wyją. Nikt nie dał informacji czy mamy czekać, czy uciekać, alarm cały czas wył, a kasjerki rozliczają zegarki (!) Ludzie otwierali drzwi ewakuacyjne, bo nie wiedzieli co robić. Kilkaset osób w kolejce w szatni, stłoczeni na schodach. Nie wiem kto odpowiada za taką ewakuacje, ale ktoś powinien za to odpowiedzieć. Gdyby faktycznie był pożar, to by kilkaset ludzi się zatruło dymem w szatni, bo nikt nie mógł wyjść. Kilka złotych z dopłaty zegarków ważniejsze niż reputacja i zdrowie ludzi - czytamy komentarz pod wpisem na Facebooku portalu Tychy.info.
Wodny Park Tychy odniósł się do zdarzenia na swoim facebookowym profilu.
- Dziś około 20.20 (18 luty - przyp. red.) włączyła się czujka ppoż w strefie surfingu. Pracownicy obiektu rozpoczęli procedurę ewakuacyjną i prowadzili ją do momentu przybycia straży pożarnej. Po przybyciu na miejsce, po kilku minutach dowódca akcji z ramienia straży pożarnej nie stwierdził zagrożenia i nie widział powodu do kontynuowania ewakuacji - alarm zaliczono jako fałszywy. Część naszych gości zdecydowała się na opuszczenie obiektu, a ze względów bezpieczeństwa nasi pracownicy prosili o transpondery (opaski), które są dla nas informacją ilu gości znajduje się wciąż w obiekcie. Nie było już wtedy jednak żadnego zagrożenia, a strażacy kończyli swoje czynności .Nie było żadnego zagrożenia dla klientów i pracowników, a dowodzący akcją ze strony straży pożarnej nie wydał dyspozycji do pełnej ewakuacji. Nasz obiekt od lat przechodzi rygorystyczne procedury ppoż., a bezpieczeństwo naszych gości jest dla nas priorytetem. Naszych gości przepraszamy za trudności spowodowane włączeniem się alarmu. Podstawą do rekompensaty dla naszych klientów będzie paragon - komentuje Wodny Park Tychy.
fot. Mewtwo WYkop