Dwa oświadczenia w jeden dzień. Policja chce rozwiać wszelkie wątpliwości wokół sprawy tragicznej śmierci rodziny z Myszkowa na A1. Mundurowi podkreślają stanowczo, że ani kierowca, ani jego rodzina nie jest spokrewniona z policjantami lub politykami. - Już na miejscu zdarzenia od początku zabezpieczono zarówno obydwa pojazdy jak i wykonano czynności z kierującym BMW oraz pasażerami tego pojazdu! - komentuje policja.
Prokuratura dopiero w tym tygodniu postawiła zarzuty 31-letniego Sebastianowi M., któremu zarzuca się doprowadzenie do wypadku drogowego, w którym zginęła rodzina z Myszkowa. Wystosowano list gończym za podejrzanym, który mógł uciec za granicę. Opublikowano jego wizerunek i dane personalne.
Policja i prokuratura od początku mówią, że działania prowadzone są w sposób transparentny i rzetelny.
- Ponadto odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą BMW, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe - czytamy w komunikacie prokuratury z 26 września.
W sobotę, 30 września nowe oświadczenie wydała łódzka policja. Prosi o nie rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
- Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie, kierowcą bmw nie był funkcjonariusz policji, czy też syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny - napisali mundurowi.
- Dla policji oraz organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód uczestników opisywanego zdarzenia drogowego - dodaje łódzka policja.
Ale tego samego dnia kolejne oświadczenie pojawiło się na profilu Polskiej Policji. Ono jest mniej dyplomatyczne i odnosi się bezpośrednio do zarzutów dot. pokrewieństwa ojca kierowcy BMW z policją oraz powiązań politycznych.
- Nie jest prawdą, że kierujący BMW jest powiązany rodzinnie z policjantami lub politykami jakiejkolwiek partii, a więc stanowczo podkreślamy, że nie jest to policjant, syn czy siostrzeniec lub bratanek policjanta (tutaj można dodać, że wbrew osobom manipulującym informacjami w tej sprawie, kierujący BMW nie ma cioci czy wujka policjanta, który miałby być bratem ojca, a i warto na marginesie dodać, że ojciec kierowcy BMW w ogóle nie ma brata) - czytamy we wpisie Polskiej Policji, która podkreśla, że od samego początku śledczy zajmują się kwestią udziału BMW w zdarzeniu, a kierowca pojazdu został przebadany na zawartość alkoholu a w następnej kolejności w szpitalu pobrano krew do badań na zawartość narkotyków.
- Podawanie publicznie danych osób o tym samym nazwisku co kierujący BMW a związanych z Policją Województwa Łódzkiego jest nieodpowiedzialne i krzywdzące dla nich oraz narusza prawo do prywatności. Wywołuje również nieuzasadnione ataki i hejt na te osoby. Spośród podawanych publicznie imion i nazwisk osób o tym samym nazwisku co kierujący BMW rzekomy wujek to osoba niezwiązana rodzinnie, która odeszła z Policji około 13 lat temu, wskazywana kobieta nie jest ani policjantką ani krewną poszukiwanego, a wymieniany jako trzeci, czynny funkcjonariusz choć posiada takie same nazwisko nie jest spokrewniony z poszukiwanym. Można byłoby podsumować te krzywdzące doniesienia krótko „nie jednemu psu burek” - dodaje policja.
Tragedia na A1
Do tragedii, o której mówi cała Polska, doszło 16 września przed godziną 20:00 na A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Samochód osobowy marki KIA uderzył w barierki i zaczął płonąć. W pojeździe uwięziona była rodzina z Myszkowa: rodzice i ich 5-letni syn. Cała trójka zginęła.
Kawałek dalej stało rozbite BWM-u, którym podróżowały 3 osoby. Wymagały interwencji medycznej. W sieci pojawiło się nagranie z momentu, kiedy KIA uderza w barierki i zaczyna płonąć. Widać na nim jak tuż przed zdarzeniem zbliża się do KIA samochód i mruga "długimi". Następnie zahacza/uderza o KIA, której kierowca włączył już kierunkowskaz i chciał uciekać na inny pas.
Tym pędzącym samochodem miało być BMW kierowane przez Sebastiana M. Samochód jechał nie wolniej niż 253 km/h.