Trwa olbrzymi kryzys w PKM Tychy. Tyska spółka, która zajmuje się transportem publicznym w Tychach i okolicznych miejscowościach jest ważną częścią ZTM w Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej. Kierowcy z tej spółki mają jednak już dość niskich zarobków i ostrzegają przed strajkiem.
ZTM dzień w dzień informuje o odwołanych realizacjach kursów w całym regionie. Jednak coraz więcej z nich to linie, którymi zarządza PKM Tychy. W mediach od dłuższego czasu mówi się o sporze zbiorowym związkowców z władzami spółki. Jak sami wielokrotnie informowali, domagają się nawet dwukrotnej podwyżki o 500 złotych brutto, rozłożoną w czasie, żeby zabezpieczyć się m.in. przed inflacją oraz kolejnymi negocjacjami. Aktualnie kierowcy w PKM Tychy dostają na start 2800 złotych brutto.
Widmo strajku powinno przerażać tyszan i mieszkańców okolicznych miejscowości, którymi "zajmuje się" PKM Tychy. Już teraz ZTM informuje o wielu odwołanych kursach, a strajk przyczyniłby się do paraliżu całej okolicy. Mieszkańcy Tychów mogliby liczyć jedynie na trolejbusy.
W związku z licznie odwoływanymi kursami, PKM Tychy wydało oświadczenie:
W związku brakiem realizacji niektórych kursów Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Tychach przeprasza pasażerów za niedogodności. Zaistniała sytuacja ma związek ze zwiększoną absencją chorobową oraz brakiem kierowców autobusowych na rynku pracy. Podjęliśmy działania, aby jak najszybciej powrócić do realizacji kursów zgodnie z rozkładem. O zmianach będziemy informować pasażerów z wyprzedzeniem
Władze PKM Tychy mają oczywiście rację. Na rynku brakuje kierowców, ale jak zauważają związkowcy (nie tylko z PKM Tychy) powodem są niskie zarobki. Praca kierowcy autobusu miejskiego jest wymagająca oraz bardzo stresująca. Musi zmierzyć się z wieloma zagrożeniami. Dowodem na to jest niedawna tragedia w Katowicach, w której 19-letnia mieszkanka Świętochłowic zginęła pod kołami autobusu miejskiego. Pojazdem kierował doświadczony kierowca, ale i tak doszło do tragedii. Zaś w Dąbrowie Górniczej pijany kierowca autobusu potrącił 51-letnią kobietę, która chciała wejść do samochodu.
Aleksander Wysocki, przedstawiciel Związku Zawodowego Komunikacji Miejskiej i Transportu w PKM Tychy napisał list do prezydenta miasta Andrzeja Dziuby z prośbą o spotkanie. Włodarz miasta odpisał, że nie jest partnerem do rozmów.
Doceniam Państwa troskę o wizerunek i przyszłość spółki, ale partnerem do rozmów z pracownikami firmy jest ich przełożony, a nie Prezydent Miasta Tychy - czytamy w odpowiedzi Andrzeja Dziuby opublikowanej przez Wysockiego w social mediach.
Aktualnie trwają mediacje pomiędzy związkowcami a władzami PKM Tychy. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, strona społeczna zapowiada zorganizowanie strajku.
Jak informuje PKM Tychy, 97,94% udziałów w spółce posiada Gmina Tychy , a 2,06% udziałów w spółce posiada Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia.