Szymon Kastelik
3 marca 2023
3 marca w Sądzie Okręgowym w Gliwicach ruszył proces, który wytoczyła Joanna Lichocka przeciwko Borysowi Budce. Sprawa dotyczy słynnego "środkowego palca". Opozycja uważa cały czas, że posłanka PiS specjalnie pokazała środkowy palec w stronę nie tylko opozycji, ale też pacjentów onkologicznych. Lichocka uważa, że jest to naruszenie jej dóbr osobistych.
W lutym 2020 roku Sejm głosował nad dofinansowaniem mediów publicznych kwotą 2 miliardów złotych. Opozycja zaproponowała, żeby te pieniądze przeznaczyć na Narodową Strategię Onkologiczną. Ostatecznie Zjednoczona Prawica przegłosowała swój pomysł wsparcia m.in. TVP.
Sprawozdawczynią projektu była Joanna Lichocka. Po "zwycięskim" głosowaniu Lichocka miała pokazać środkowy palec w kierunku opozycji w Sejmie. Sama posłanka tłumaczyła potem, że tylko drapała się pod okiem i ogólnie przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni "gestem".
Opozycja, a zwłaszcza Platforma Obywatelska, nie dała wówczas zapomnieć o "środkowym palcu". Politycy PO wielokrotnie przypominali o tym, a nawet sugerowali, że Lichocka pokazała obraźliwy gest nie tylko politycznym przeciwnikom, ale też chorym na nowotwory.
Właśnie dlatego Joanna Lichocka złożyła do sądu prywatny akt oskarżenia oraz powództwo o naruszenie dóbr osobistych przeciwko Borysowi Budce. Według jej pełnomocników, miał jako ówczesny prezes partii koordynować medialne ataki wymierzone w Lichocką.
- Naszym zdaniem ten wulgarny gest był pokazany wszystkim pacjentom onkologicznym - powiedział Borys Budka na spotkaniu z mediami przed budynkiem sądu.
- Nie ma wstydu - ocenił zachowanie Lichockiej.
Posłanka PiS-u domaga się od Borysa Budki 10 tysięcy złotych za naruszenie dóbr osobistych. Obie strony spotkały się dzisiaj w sądzie. Budka wniósł o oddalenie powództwa. Lichocka tłumaczyła ponownie, że poprawiała wtedy tylko włosy. Decyzję sądu poznamy najprawdopodobniej 28 marca.
fot. screen Platforma Obywatelska
