
Przełom października i listopada to czas, kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich. Normalną rzeczą jest, że kupujemy znicze, wkłady oraz kwiaty (prawdziwe lub sztucznie). Niestety inflacja i kryzys gospodarczy dotyka wszystkich dziedzin gospodarki - także tej cmentarnej.
Jak co roku najtańszą opcją "przygotowań" do Wszystkich Świętych jest zaopatrzenie się w znicze i sztuczne kwiaty w super i hipermarketach. Przed 1 listopada można było kupić w takich sklepach najmniejsze znicze za około 2 złote sztuka (najczęściej w wielopaku). Większe i ozdobniejsze znicze to mógł być już koszt od kilkunastu do nawet pięćdziesięciu złotych za sztukę. Drobne kwiaty chryzantemy w zależności od wielkości doniczki 19, 25, 30 zł. A wielkokwiatowe chryzantemy w doniczce 38,40 zł.
Jednak nie wszyscy mogą pozwolić sobie na "zmagazynowanie" zniczy i ozdób z różnych powodów (np. brak samochodu) i są zmuszeni do kupowania produktów na straganych przy cmentarzach. A tam jest oczywiście drożej. Najtańsze znicze w takich miejscach kosztują nawet 5 złotych. Podobnie kilka złotych należy przygotować na wkłady. Ozdobniejsze znicze lub zawierające wkłady wytrzymujące nawet tydzień to wydatek już rosnący do kilkudziesięciu złotych. Podobnie z kwiatami lub innymi ozdobami. Jak mówią nam sprzedawcy przy cmentarnych punktach, sprzedają oni swoje towary w prawie hurtowych cenach, żeby klienci w ogóle zdecydowali się na zakup. Średnio cena za znicze wzrosła nawet o 100 procent.
- W tym roku skromniej, mniej zniczy lub te najzwyklejsze - mówi nam jedna z odwiedzających cmentarz w powiecie lublinieckim.
Na straganach można zakupić znicze nawet za 150 złotych, które rok temu według sprzedawców kosztowały maksymalnie 80-90 złotych.
To zły prognostyk przed okresem świątecznym, w którym większość z nas wydaje bardzo dużo. Czy Boże Narodzenie 2022 będą bardzo skromne? Na ten moment inflacja wynosi 17.9 proc. i nic nie wskazuje na to, żeby gwałtownie spadła w najbliższych miesiącach.