Byli pijani, przewozili nieletniego, a kierowca nie miał uprawnień. Nie dostosował on prędkości do warunków na drodze, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Wszyscy uciekli z miejsca zdarzenia, porzucając rozbity samochód. Kierowca z obrażeniami ciała trafił do szpitala.
"Wesoła ekipa" jechała w nocy ulicą Kaletańską w Boruszowicach, gdy samochód wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Policjanci tuż przed godziną 3.00 w nocy otrzymali informację o rozbitym samochodzie, jednak na miejscu nie zastali nikogo. W związku z tym, że BMW było całkowicie rozbite, zachodziła obawa zagrożenia życia i zdrowia uczestników. W pojeździe znaleziono umowę kupna-sprzedaży, gdzie właścicielem był znany policjantom 23-latek z Tworoga. Mundurowi udali się we wskazane miejsce zamieszkania właściciela, ale go nie zastali.
W trakcie poszukiwań uczestników na stacji benzynowej w Tworogu policjanci odnaleźli dwóch mężczyzn, którzy byli w rozbitym aucie. Pasażerowie nie mieli poważnych obrażeń ciała. Wśród nich był właściciel auta, który jako kierującego wskazał swojego kolegę, który po zdarzeniu uciekł do domu. Okazało się, że 23-latek "pożyczył" swój samochód koledze, bo sam miał 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. 22-latka z Brynka, który był kierowcą, wydmuchał 1,5 promila.
Gdyby tego było mało, przewozili oni w samochodzie nieletniego. 15-latek z Brynka był trzeźwy i przekazano go matce. W wyniku zderzenia kierowca miał obrażenia głowy i nogi i trafił do szpitala w Tarnowskich Górach. To jednak nie wszystko, bo 22-letni kierowca nie miał prawa jazdy. O jego losie zadecyduje teraz sąd.