Zmiana pokoleniowa w Gliwicach? Kuczyńska-Budka, a może Golbik?

Rynek w gliwicach fot robert neumann from the sky um gliwice poprawione 1
Kastelik

Szymon Kastelik

14 listopada 2023

Zaraz zapomnimy o wyborach parlamentarnych i będziemy żyć wyborami samorządowymi. A z powodu wielu przetasowań, ale też zmian w nastrojach i w społeczeństwie, walka o miasta może być ciekawa. Na pewno szykuje się gorąca wiosna w Gliwicach. 

Nawet zwykły obywatel, bez wiedzy politologicznej, zauważy, że za nami kolejne wybory parlamentarne z tendencją napływu samorządowców do parlamentu. Szczególnie widać to w Senacie, do którego wybory mają zbliżony charakter do wyborów samorządowych. W 2019 roku powstał Pakt Senacki, którego jednym z architektów był wieloletni prezydent Gliwic, Zygmunt Frankiewicz. To właśnie ten pakt udowodnił partiom politycznym, że samorządowcy są szansą na wywalczenie dodatkowych mandatów do obu izb parlamentarnych.

Pakt senacki sprawdził się w minionej kadencji. W tak zwanym "międzyczasie" powstał ruch "Tak! Dla Polski", który powiedział opozycji: "pora zaufać samorządowcom". W 2023 roku olbrzymie fala radnych, burmistrzów, starostów i prezydentów miast "zalała" listy wyborcze. Efekt? Łukasz Litewka jedną z największych niespodzianek tegorocznych wyborów, Andrzej Dziuba z silnym mandatem w Senacie, starosta kłobucki Henryk Kiepura również z mandatem posła, a radny Sejmiku i jego przewodniczący Marek Gzik wywalczył mandat dla KO w okręgu gliwickim.  

Wybory samorządowe tuż za rogiem

Co oznacza kolejny wielki napływ dotychczasowych samorządowców do szczebla centralnego? Otóż coraz mniej miejsca w Warszawie, a zarazem nowe rozdanie w regionach. Powoli kurz wyborczy opada, a zapewne w grudniu nowa koalicja utworzy swój rząd na czele z Donaldem Tuskiem. Wtedy polityczne oczy zwrócą się w kierunku kwietnia 2024 roku.

Wszystko wskazuje na to, że będą to bardzo wyjątkowe i ważne z punktu widzenia politycznego wybory samorządowe. Otóż znalazły się w samym środku politycznego cyklonu: po wyborach parlamentarnych, a przed wyborami do europarlamentu i wyborami prezydenckimi. 

Oczywiście na ten moment możemy tylko gdybać, ale już teraz wiemy, że nadchodząca walka o samorządy będzie wielce ciekawa w województwie śląskim. 

"Arena Gliwice"

Jednym z takich interesujących miejsc będą Gliwice. W 2019 roku Zygmunt Frankiewicz, który rządził Gliwicami od 1993 roku został senatorem. Pozostawił po sobie bezkrólewie, które na szybko musiało zostać uzupełnione w wyborach przedterminowych. Odbyły się one 5 stycznia 2020 roku. Jest to jedna z najgorszych dat na kampanię w tak ważnym mieście, zwłaszcza że odbyła się ona tuż po wyborach parlamentarnych i ponad rok po samorządowych. Czyli wszystko było świeże. Nie było czasu na polityczne gry, zwłaszcza że ówczesna opozycja nie chciała, aby Gliwice wpadły w ręce kandydata, który mógłby współpracować z PiS-em. 

Ostatecznie wygrał... Zygmunt Frankiewicz, a dokładnie jego kandydat (startujący z komitetu Zygmunta Frankiewicza), czyli Adam Neumann - od 2006 roku zastępca Frankiewicza. Nie była to wielka niespodzianka. Kampania odbywała się w okresie zimowym, świątecznym i noworocznym. Wszyscy też byli zmęczeni kampanią parlamentarną. Frekwencja wyniosła tylko 35,53 proc. Czyli nawet dla większości gliwiczan pierwsza niedziela po Nowym Roku nie była najlepszym momentem do oddania głosu na prezydenta miasta. 

Dlatego też trudno powiedzieć, czy te przedterminowe wybory faktycznie oddały aktualne nastroje i siły polityczne w Gliwicach. Tym bardziej nadchodząca wiosna może być wiosną zmian w tym mieście.

W 2024 roku Adam Neumann będzie miał 65 lat i ktoś może uznać, że to odpowiedni moment na przejście na emeryturę. Ale mało prawdopodobne jest to, że Zygmunt Frankiewicz będzie chciał "oddać" swoje ukochane Gliwice. 

Zwłaszcza, że na horyzoncie pojawia się... Platforma Obywatelska, który dostała wiatru w żagle po "zwycięskich" wyborach parlamentarnych. Znając naturę Donalda Tuska i liderów PO, partia ta będzie chciała pokazać swoją siłę również w wyborach samorządowych. To nie będą już zorganizowane na szybko wyścigi. Platforma Obywatelska ma czas oraz silne struktury w samych Gliwicach. Nie musi poprzeć kandydata wskazanego przez Frankiewicza (który reprezentuje Tak! Dla Polski). 

Przypomnijmy, że Gliwice to miasto ważne dla Borysa Budki, któremu Tusk ufa. Radną Gliwic jest przecież żona byłego przewodniczącego PO, Katarzyna Kuczyńska-Budka. Znane politycznie nazwisko, rozpoznawalna w Gliwicach, a ponadto znająca realia i układy w mieście. W tym roku razem z PiS-em zagłosowała przeciwko wotum zaufania wobec prezydentowi Gliwic. Wszystko przemawia za tym, że to ona może być kandydatką Platformy Obywatelskiej (bezpośrednio lub z poparciem PO) na urząd prezydenta Gliwic. 

W pewien sposób jej droga "została wyczyszczona" po 15 października. Popularny w Gliwicach Marek Gzik został posłem, a Paweł Kobyliński nie osiągnął oszałamiającego wyniku w wyborach do Sejmu. Natomiast żona Borysa Budki nie startowała do Sejmu, zatem nikt nie może jej wytknąć np. zbyt małej liczby zdobytych głosów. 

A może Golbik?

W tej całej gliwickiej układance może pojawić się jeszcze jedna figura. A jest nią Marta Golbik. Kolejny raz została wybrana do Sejmu z okręgu gliwickiego. Ale jeżeli wrócimy do tezy, według której w Sejmie PO współrządzi, nie trzeba o nic walczyć i możemy zauważyć odpływ dotychczasowych posłów, to Marta Golbik jak najbardziej pasuje do takiego scenariusza. Zwłaszcza, że na gliwickich ulicach można usłyszeć, iż otrzymałaby poparcie Zygmunta Frankiewicza i ruchu Tak! Dla Polski (już w 2010 roku Golbik była kandydatką na radną z komitetu Frankiewicza)

Za Golbik przemawiają doświadczenie i kontakty zdobyte w Warszawie, obycie z największymi mediami oraz oczywiście poparcie w wyborach do Sejmu. 15 października w samych Gliwicach zdobyła prawie 10 tysięcy głosów i na swojej liście przegrała tylko z Krystyną Szumilas - zaś spośród wszystkich komitetów była 3. w Gliwicach (55 głosów mniej od wojewody Jarosława Wieczorka z PiS-u). 

Możliwa kandydatura Golbik byłaby też odpowiedzią na aktualne trendy: młoda jak na polityczne standardy i nowoczesna kobieta stawiająca na samorealizację. Byłaby też samą szansą dla Frankiewicza (jeżeli poparłby taką kandydaturę) na utrzymanie wpływów w Gliwicach, które niewątpliwie po 30 latach rządów mężczyzn z tego samego otoczenia, czekają na zmianę pokoleniową oraz ideologiczną. 

Przewaga Golbik nad Kuczyńską-Budką wynika też z tego, że posłanka nie jest uwikłana w wewnętrzne spory/układy w Gliwicach i jest szansą na pewną świeżość w perspektywie kolejnych 10 lat. Adam Neumann raczej taką perspektywą nie jest, zaś Kuczyńska-Budka może mieć wielu przeciwników wśród wyborców też PO/KO (np. za wspomniane wcześniej głosowanie z radnymi PiS-u). Pamiętajmy o tym, iż wybory samorządowe to nie walka o parlament i często przynależność partyjna lub szyld nie gwarantuje poparcia dotychczasowych wyborców tej partii. 

Gliwice będą ciekawym polityczno-samorządowym teatrem w najbliższych miesiącach. Nie wolno też zapominać o kandydacie popieranym przez PiS. Może będzie nim Łukasz Chmielewski - kontrkandydat Frankiewicza w ostatnich wyborach do Senatu i gliwicki radny. Raczej trudno dostrzec jakiś potencjalnych faworytów z innych ugrupowań lub też niezależnych politycznie. 

W Gliwicach możliwości i scenariuszy jest wiele, ale mieszkańcy mogą spodziewać się tego, że nie tylko wiosenne słońce rozgrzeje atmosferę w ich mieście. 


fot. R. Neumann / UM w Gliwicach

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

1 o

katowice

Cóż... Bywało lepiej.

PM10: 28.5µg/m3 PM2.5: 23.1µg/m3