
Jesteśmy od tego, by sobie poradzić – tak zarządzenie o wyłącznie korespondencyjnych wyborach prezydenckich w gminie Marklowice komentuje jej wójt Tadeusz Chrószcz. Przyznaje jednak, że czasu na organizację jest bardzo mało i obawia się o frekwencję.
Informacja o tym, że wybory w zaledwie dwóch gminach w Polsce – Marklowicach i Baranowie – odbędą się tylko korespondencyjnie, nadeszła z Ministerstwa Zdrowia i PKW w piątek po południu. Minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski przekazał Państwowej Komisji Wyborczej takie rekomendacje wskazując, że tzw. wskaźnik zapadalności przekracza w nich 100 na 10 000 mieszkańców.
Śląska gmina rozpoczęła już przygotowania. W internetowym biuletynie informacji publicznej oraz na profilu gminy na FB umieszczono ogłoszenia o konieczności zgłoszenia zamiaru głosowania korespondencyjnego.
"Działamy od rana, jesteśmy w kontakcie z bielską delegaturą Krajowego Biura Wyborczego, pod którą podlegamy. Ustalamy, co i jak trzeba zrobić i po kolei to realizujemy. Niestety, czas, w jakim mogą się zgłaszać mieszkańcy, jest niezwykle krótki, nawet dla tak małej gminy. Mieszkańcy są niezadowoleni z tego nagłego trybu i tego, że muszą się sami zgłaszać, odbieram takie telefony" – powiedział w sobotę PAP wójt Chrószcz.
Również komentarze pod informacją o głosowaniu korespondencyjnym na profilu gminy Marklowice zamieścili ci niezadowoleni mieszkańcy. "Dramat" i "paranoja" należą do tych łagodniejszych. Zarówno autorzy komentarzy, jak i wójt obawiają się, że informacja o wyborach może nie dotrzeć na czas do wszystkich, zwłaszcza starszych marklowiczan. Uprawnionych do głosowania jest w Marklowicach 4268 osób, blisko 70 już wcześniej zadeklarowała chęć głosowania korespondencyjnego.
Czytaj także: Trzaskowski: nie podpiszę ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego
"Frekwencja w naszej gminie była zawsze wysoka, nawet 65-procentowa. Obawiam się, że teraz może być inaczej. Mieszkańcy teraz mniej wychodzą, duża część może się nie dowiedzieć w porę o konieczności zgłoszenia, mają na zgłoszenie tylko trzy dni robocze" – martwi się wójt.
Jego obawy zwiększa fakt zakażenia koronawirusem części urzędników. Na ponad 30 pracowników urzędu u czterech potwierdzono dotąd zakażenie, badania trwają, a pracy przy wyborach korespondencyjnych jest sporo.
"To horrendalna robota, ale my pracy się nie będziemy obawiać. Jesteśmy od tego, by sobie poradzić. Musimy rzetelnie się wywiązać z obowiązków i staniemy na głowie, żeby tak się stało" – zapewnia Tadeusz Chrószcz. (PAP)
Foto: facebook.com/gminamarklowice