
I zastępca prezydenta miasta Piekary Śląskie, Krzysztof Turzański od czasów wyboru musiał walczyć o swoje dobre imię. Liczne zgłoszenia do prokuratury, CBA - w sumie ponad 10 postepowań lub kontroli. Ostatecznie Turzański usłyszał dwa zarzuty: niepodania środków z kredytów jako oszczędności w oświadczeniach majątkowych oraz niewykazania zobowiązania finansowego niezapłaconej faktury, chociaż Turzański zapłacił zaliczkę przed wykonaniem pracy.
Ostatecznie wiceprezydent Piekar Śląskich został ze wszystkiego uniewinniony. Sąd w prawomocnym wyroku wskazał nawet, że agenci CBA mogli działać poza przepisami prawa. Turzański uważa, że to wszystko było inspirowane polityczne
- Wszystkie zawiadomienia były inspirowane polityczne. Pisane osobiście przez posła, radnego i radną - mówi wiceprezydent miasta. Jednym z zarzutów było... znęcanie się nad chomikiem.
- Taką mamy dzisiaj jakość polityki lokalnej, w której jest grupa osób, która nie ma nic do zaoferowania. Wymyśliła sobie, że ich sposobem na wygranie wyborów jest pozbycie się nas takimi metodami - dodaje Turzański. Jak podkreśla, że nie był to najlepszy okres w jego życiu. Autorami zgłoszeń byli m.in. Grzegorz Zorychta i Agnieszka Skotarek.
Zastępca Sławy Umińskiej-Duraj stwierdził, że działania "opozycji" wpływało na funkcjonowanie Urzędu Miasta. Sam Turzański nie mógł normalnie pracować, bo musiał jeździć do prokuratury, zaś urzędnicy przygotowywali dokumenty do kontroli, zamiast np. pisać wnioski o dofinansowywanie inwestycji itp.
- Opowiadam o tym z uśmiechem jako anegdotę na spotkaniach, ale nie było to śmieszne dla mnie i mojej rodziny - komentuje Krzysztof Turzański.
- To był bardzo trudny okres - podsumowuje.