Rząd obiecał pracownikom medycznym podwyżki, ale nie zapewnił szpitalom środków na pokrycie wydatków z nimi związanych. Związek Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego alarmuje, że w zależności od placówki, w zrzeszonych szpitalach brakuje od 185 tys. do blisko 2 mln zł miesięcznie na podwyżki dla pracowników medycznych. Najmniejszym szpitalom grozi przez to niewypłacalność.
Od 1 lipca zmieniły się stawki dla pracowników medycznych. Zmianie uległy najniższe wynagrodzenia i tak: dla lekarzy specjalistów I stopnia – 2009 zł (wzrost z 6201 zł do 8210 zł), a dla lekarzy specjalistów II stopnia – 1441 zł (wzrost z 6769 zł do 8210 zł). Najniższe wynagrodzenie zasadnicze opiekunów medycznych i techników medycznych ze średnim wykształceniem wzrośnie o 1097 zł (wzrost z 3772 zł do 4870 zł). Najniższe wynagrodzenie zasadnicze ratowników medycznych i pielęgniarek ze średnim wykształceniem ma wzrosnąć o 1550 zł (wzrost z 3772 zł do 5323 zł), magistrów pielęgniarstwa, fizjoterapii, farmaceutów i diagnostów laboratoryjnych ze specjalizacją o 1827 zł (wzrost z 5478 zł do 7304 zł).
Wszystko to ma sprawić, żeby personel medyczny, a także studenci medycyny pozostali w polskich szpitalach. Jednak mimo umów podpisanych z NFZ w ponad sześciu województwach, o których zapewniał wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska i nowych wycen pracy szpitali, znaczna większość placówek nie ma pieniędzy na wypłatę podwyżek. Dyrektorzy podkreślają, że nowa wycena świadczeń nie pozwala na pokrycie tych kosztów.
Sytuacja finansowa szpitali jest zróżnicowana w zależności od tego, jakiego rodzaju świadczenia mają w ofercie. Według danych przekazanych przez placówki wynika, że szpitalom brakuje od 130 tys. do nawet 600 tys. zł miesięcznie. - alarmuje Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
Największy problem mają szpitale powiatowe. Joanna Maruszczyk, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kłobucku podkreśla, że mniejszych szpitali, których organem założycielskim są np. powiaty ziemskie, nie będzie stać na udźwignięcie ciężaru zwiększonych wynagrodzeń.
– Jesteśmy niewielkim szpitalem. Kontrakt z NFZ oscyluje wokół 4 mln zł miesięcznie. Oprócz leczenia podstawowego w naszych strukturach działa też ratownictwo medyczne i podstawowa opieka zdrowotna. Wzrost wynagrodzeń (...) wyniesie do 750 tys. zł. Z kolei dzięki nowym wycenom uzyskaliśmy dodatkowe 380 tys., czyli zabraknie nam na pokrycie tych kosztów. Gdyby nie fakt, że zabrano nam współczynniki korygujące, m.in. "zembalowe", to wystarczyłoby nam na wypłaty - dodaje Joanna Maruszczyk.
Z powodu zmiany finansowania - podniesienia wycen, ale jednocześnie odebrania odrębnych środków na wynagrodzenia, szpitale stracą nawet 3 mln zł rocznie. Do tego doliczyć należy rosnące koszty utrzymania placówek, w tym szczególnie zakupu energii i gazu.
Od 1 lipca do końca roku szpital będzie musiał więc szacunkowo dołożyć ok. 5 mln zł do realizacji ustawowych podwyżek. - dodaje Sebastian Grabowski, dyrektor Wielospecjalistycznego Szpitala Powiatowego w Tarnowskich Górach. To właśnie szpitale powiatowe są w najgorszej sytuacji, a przypomnijmy, że szczególnie na północy naszego województwa, taki szpital jest jedyną placówką, w której znajdziemy pomoc w promieniu nawet 30 km. Dodatkowo nadal północna część województwa jest dosyć mocno wykluczona komunikacyjnie, co może oznaczać, że jeśli szpitale będą musiały zamykać oddziały z powodu niewypłacalności, chorzy zwyczajnie nie będą mieli jak dojechać do innej, oddalonej placówki.