W województwie śląskim przekroczyliśmy prawie 10 tysięcy nowych zakażeń w jeden dzień. Jednak nie boimy się tego. Licznie odwiedzamy bary i kluby, zapominając o dystansie oraz maseczkach.
Kiedy w Polsce odnotowywano maksymalnie kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie, rząd zamknął wszystkie punkty gastronomiczne, bary oraz kluby. Od czterech dni Ministerstwo Zdrowia informuje nas o przyroście na poziomie powyżej 50 tysięcy zakażeń dziennie. Rząd nie planuje jednak zamknięcia miejsc służących spotkaniom towarzyskim. Dlaczego? Powód jest chyba jeden: społeczny bunt. Przykład klubu Face 2 Face z Rybnika pokazał, że obywatele nie chcą zamykania takich miejsc, mimo zagrożenia jakie wynika z COVID-19. Dlatego władza ogranicza się do wprowadzania limitów dla osób niezaszczepionych.
Problem polega na tym, że właściciele lokalów i restauracji nie mają narzędzi prawnych do weryfikacji certyfikatów covidowych. A nawet jeżeli na swoich drzwiach zawieszą kartkę z informacją o limicie osób, to jest to tylko informacja "wirtualna". Dobrym przykładem na to są weekendy w Katowicach. Tylko w piątek i sobotę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 17 tysiącach nowych zakażeń w województwie śląskim. Nadal umiera dużo osób, a ponad milion ludzi w skali całego kraju przebywa na kwarantannie. To jednak nie przeszkadza nam, żeby odwiedzać popularne puby i kluby. Zapominamy o zagrożeniu i nie stosujemy się do wymogów sanitarnych. Co gorsza, właściciele tych miejsc rzadko zwracają uwagę na liczbę osób, dystans i maseczki.
Spacer o 22:00 po ulicy Mariackiej w Katowicach potwierdza to, że przestaliśmy się bać pandemii. Albo też potwierdza nasze zlekceważenie zagrożenia. Tymczasem wirus rozprzestrzenia się jak nigdy dotąd, co może skończyć się tragicznie. I nie chodzi tylko o dużą liczę zgonów. Ponad milion na kwarantannie to 1/38 całej populacji naszego kraju. Kolejny milion może zagrozić nam zachwianiem całego systemu.
Administracja publiczna czy szkoły mogą pracować zdalnie, ale już kierowcy, motorniczy i obsługi pociągów już nie. W przypadku komunikacji publicznej masowa kwarantanna oznacza paraliż. To znów wpłynie na paraliż kolejnych sektorów naszej gospodarki. To samo dotyczy strażaków, policję i w najgorszym przypadku służbę zdrowia, która ponownie przestaje działać poprawnie przez masowy napływ pacjentów covidowych.