
Od ponad 24 godzin trwa akcja ratownicza w kopalni Zofiówka. Do tej pory ratownikom udało się przetransportować na powierzchnię dwóch górników, u których stwierdzono zgon.
Od ponad doby trwa akcja ratownicza w kopalni Zofiówka należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Do tej pory ratownicy dotarli do czterech z dziesięciu zaginionych górników. Odnalezieni pracownicy nie dają oznak życia. W nocy JSW poinformowała o przetransportowaniu na powierzchnię pierwszego górnika. Lekarz stwierdził zgon.
To 36-letni pracownik, który osierocił dwójkę dzieci.
- Pierwsza ofiara wstrząsu w Zofiówce. Ratownicy wytransportowali jednego z czterech górników odnalezionych w chodniku D4a około 220 metrów od czoła przodka. Górnik został przetransportowany do bazy ratowniczej, gdzie lekarz stwierdził zgon - komunikował JSW.
DRUGA OFIARA TRAGEDII W ZOFIÓWCE
W niedzielę rano dyrektor ds. pracy kopalni Zofiówka Marcin Gołębiowski przekazał najnowsze informacje z akcji ratowniczej. Stwierdził, że z powodu wysokiego stężenia metanu, ratownicy nie dokonali dużych postępów. Sztab robi wszystko, żeby zastępy ratownicze były bezpieczne, co na ten moment jest bardzo trudne.
- Atmosfera, która panuje w miejscu zdarzenia jest niekorzystna dla ratowników. Teraz ich bezpieczeństwo prowadzenia akcji jest najważniejsze - powiedział Gołębiowski.
- Jesteśmy na podobnym etapie jak około północy. Przesunęliśmy niespełna 20 metrów - dodał dyrektor.
W sobotę o godzinie 3:40 doszło do wstrząsu w kopalni Zofiówka, która znajduje się w sąsiedztwie KWK Pniówek, gdzie w środę i w czwartek doszło do serii wybuchów metanu. Tam zginęło pięć osób, a siedem wciąż jest pod ziemią.
W Zofiówce rejonie zagrożenia przebywało 52 pracowników JSW. 42 pracowników wyszło na powierzchnię o własnych siłach. Z 10 osobami utracono kontakt. Od początku w akcji uczestniczy 12 zastępów ratowniczych.