
Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju są w szoku. Nie wierzą w to co wydarzyło się w kopalni Zofiówka, zaledwie trzy dni po tragedii w sąsiednich Pawłowicach.
AKTUALIZACJA - NIE ŻYJE CZTERECH GÓRNIKÓW
W sobotę około godziny 3:40 doszło do wstrząsu w kopalni Zofiówka, która znajduje się w sąsiedztwie KWK Pniówek, gdzie w środę i w czwartek doszło do serii wybuchów metanu. Tam zginęło pięć osób, a siedem wciąż jest pod ziemią. W Zofiówce rejonie zagrożenia przebywało 52 pracowników JSW. 42 pracowników wyszło na powierzchnię o własnych siłach. Z 10 osobami utracono kontakt. Od początku w akcji uczestniczy 12 zastępów ratowniczych.
Od rana przed kopalnię przychodzili mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju, znajomi zaginionych górników. W sobotę rano do Zofiówki przyjechała również grupa kibiców GKS-u Jastrzębie. Klub od początku istnienia jest mocno związany ze środowiskiem górniczym. Kibice rozwiesili transparent, na którym widnieje napis: GÓRNICY Z ZOFIÓWKI - WRACAJCIE CALI I ZDROWI.
Wieczorem pod banerem pojawiły się pierwsze znicze. Zapalili je kibice, jak również zwykli mieszkańcy miasta, którym zależy na uratowaniu jak największej liczby zaginionych górników.
Ratownicy do tej pory (stan na niedzielę godzinę 7;00) dotarli do czterech górników, którzy nie dawali oznak życia. W nocy z soboty na niedzielę przetransportowano na powierzchnię pierwszego górnika, u którego stwierdzono zgon. Po godzinie 9:00 JSW poinformowała o drugim zgonie.
- Atmosfera, która panuje w miejscu zdarzenia jest niekorzystna dla ratowników. Teraz ich bezpieczeństwo prowadzenia akcji jest najważniejsze - powiedział w niedzielę ranodyrektor ds. pracy kopalni Zofiówka Marcin Gołębiowski
- Jesteśmy na podobnym etapie jak około północy. Przesunęliśmy niespełna 20 metrów dodał dyrektor.
WIDEO: