
W sobotę o godzinie 3:40 doszło do wstrząsu w kopalni Zofiówka, która znajduje się w sąsiedztwie KWK Pniówek, gdzie w środę i w czwartek doszło do serii wybuchów metanu. Tam zginęło pięć osób, a siedem wciąż jest pod ziemią.
W rejonie zagrożenia przebywało 52 pracowników JSW. 42 wyszło na powierzchnię o własnych siłach. Z 10 osobami utracono kontakt. Od początku w akcji uczestniczy 12 zastępów ratowniczych. O godzinie 15:30 ratownicy byli 360 metrów od przodka. Chodnik nie został zniszczony, ale uszkodzony jest lutnociąg. Nadal istnieje ryzyko wybuchu metanu.
O godzinie 15:00 do kopalni Zofiówka przyjechał premier Mateusz Morawiecki, który zapoznał się ze szczegółami akcji. Zapewnił, że zarówno rodziny ofiar i rannych z katastrofy w KWK Pniówek, jak i rodziny zaginionych z kopalni Zofiówka nie pozostaną same.
- To tragiczny następny dzień (...) Państwo polskie nie zostawi rodzin górników samych sobie. W przypadku poprzedniej katastrofy już poleciłem, żeby przekazać odpowiednie wsparcie finansowe. Tutaj mamy nadzieję, że ratownicy idą po żywych kolegów - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Premier zapowiedział, że katastrofy w Pniówku i Zofiówce zostaną dokładnie zbadane, żeby określić, czy do zdarzeń doszło z powodów naturalnych czy z powodów błędów ludzkich.
- W górnictwie muszą być pewne procedury. Takie zdarzenia to przypadki losowe wynikające z górotworu, a nie koniecznie z działań ludzkich - dodał wiceminister aktywów państwowych, Piotr Pyzik.
Edward Paździorko z JSW poinformował, że chodnik nie jest zdegradowany. Naprawy wymaga lutnia. Zastępy pracują na zmianę i posiadają zaawansowany sprzęt. Na ten moment droga do zaginionych nie jest odcięta, ale ratownicy nie wiedzą, co na nich czeka. Paździorko podkreślił, że wstrząs nie był związany z serią wybuchów metanu w kopalni Pniówek.
Nowe INFORMACJE: https://silesia24.pl/ratownicy-dotarli-do-pierwszych-gornikow-w-kopalni-zofiowka
WIĘCEJ PONIŻEJ: