Temat dalszej przyszłości basenu krytego w Nowym Bytomiu wywołał w ostatnich dniach lawinę spekulacji, dyskusji i komentarzy. Nic w tym dziwnego, gdyż obiekt ten ma swoją wieloletnią historię, a sporo mieszkańców ma do niego stosunek sentymentalny - pisze na swoim fanpage'u Krzysztof Mejer.
Niestety ten sentyment nie przekłada się na frekwencję na tym obiekcie, która jest na bardzo niskim poziomie. W 2019 roku średnio w ciągu godziny z basenu w Nowym Bytomiu korzystało zaledwie 7 osób. Gdyby nie treningi ratowników wodnych oraz zawodników jednego z klubów sportowych, ten wskaźnik byłby niewątpliwie jeszcze gorszy. Frekwencja na dwóch pozostałych miejskich basenach jest zdecydowanie wyższa, sięga 20 osób na jedną godzinę.
Ciężko stać z boku, gdy widzi się, jak miejsce, które niegdyś tętniło życiem, umiera. Postanowiliśmy nie czekać na jego zgon, tylko coś zrobić. Po przenalizowaniu wielu argumentów „za” i „przeciw”, pokusiliśmy się o zmianę przeznaczenia budynku, w którym znajduje się basen. Tak się dzieje z wieloma obiektami w innych miastach. Zaczęliśmy szukać możliwości lepszego wykorzystania potencjału tego obiektu i miejsca. W wyniku wielu dyskusji i rozmów, pojawił się pomysł przekształcenia basenu w halę sportową, dedykowaną akrobatyce sportowej. Pomysł ten wydawał się śmiały, a co najważniejsze możliwy do realizacji. Z naszych wstępnych szacunków wynikało, że wcielenie go w życie kosztowałoby miasto niespełna 700 tysięcy złotych. Tymczasem wybudowanie nowej hali dla gimnastyków pochłonęłoby kilkanaście milionów złotych.
Chcieliśmy nasze plany przedstawić wszystkim zainteresowanym. Ale chcieliśmy to zrobić mając pewność, że wszystkie nasze założenia się spinają. Niestety nie dano nam tej szansy. Od tygodnia jesteśmy atakowani za „odważne myślenie”, za to, że zamiast przyglądać się „umieraniu” jednego z obiektów, zaczęliśmy podejmować działania dotyczące jego przyszłości.
Gdyby pozwolono nam do końca pracować nad tym pomysłem, to całego tego zamieszania i awantury, by nie było. Otóż oświadczam, że nie będziemy proponować Radzie Miasta zadania inwestycyjnego polegającego na przekształceniu basenu w Nowym Bytomiu w halę sportową. Nie będziemy tego robić dlatego, ponieważ jego koszty byłyby wyższe od wspomnianych wcześniej. Okazuje się, że zamiana basenu na halę sportową wymagałaby również wybudowania drogi pożarowej, co znacznie podnosi cenę całej inwestycji. Oczywiście sprzeciw wobec naszych planów również ma wpływ na podjętą decyzję. Nie chcemy niczego realizować wbrew woli mieszkańców. Czas na pewno pokaże, czy ten pomysł miał sens, czy też nie.
Brak zgody na realizację tego pomysłu będzie jednak skutkowało tym, że sportowcom uprawiającym akrobatykę przyjdzie jeszcze długo poczekać na odpowiednie miejsce do trenowania. Niestety, w tym momencie naszego miasta nie stać na budowę nowej hali. Mamy wiele innych, pilniejszych zadań inwestycyjnych do realizacji. Wśród nich jest budowa sal gimnastycznych, na które czekają jeszcze dwie rudzkie szkoły.
Jednocześnie dziękuję wszystkim osobom, które włączyły się w merytoryczną dyskusję na temat kondycji rudzkiego sportu i jego zaplecza. Dało nam to możliwość poznania różnych poglądów. Szkoda, że przy okazji wiele gorzkich słów i insynuacji padło pod adresem rudzkich akrobatów. Ci ludzie nie zasłużyli na takie oceny - czytamy na fanpagu Krzysztofa Mejera, Wiceprezydenta Rudy Śląskiej.
Pomysł przebudowy tego basenu został poruszony na Sesji Rady Miasta. Mieszkańcy Rudy Śląskiej nie kryli swojego zaskoczenia i krytykowali w internecie ten pomysł. Wskazywali, że z basenu w Nowym Bytomiu korzystają np. uczniowie w ramach zajęć z wychowania fizycznego. Wiceprezydent Mejer stwierdził, że liczy na poprawienie frekwencji, jeżeli mieszkańcom zależy na tym basenie.
Katolicki Parafialny Klubu Sportowego "Halemba", w którym trenują gimnastycy, skupia w swoich szeregach ok. 130 zawodników - Chętnych dzieci na zajęcia nie brakuje i mogłoby ich być znacznie więcej, niestety ogranicza nas brak miejsca. Ze względu na duży popyt już nie raz analizowaliśmy możliwość otwarcia dodatkowych grup naborowych i ogólnorozwojowych dla najmłodszych oraz grup rekreacyjnych dla starszych dzieci i młodzieży, jednak obecny stan liczbowy uczestniczących w zajęciach oraz ograniczenia w dostępie do miejsca, w którym mogłyby się one odbywać "wiążą nam ręce", uniemożliwiając rozwój i zwiększenie dostępności do zajęć - komentuje sprawę klub.