
Reprezentacja Polski wygrała 2:0 na Stadionie Śląskim ze Szwecją i awansowała na Mistrzostwa Świata. Mało kto wierzył, że naszej drużynie uda się to zrobić. Zwłaszcza, że reprezentację zostawił Paolo Sousa, a Czesław Michniewicz miał mało czasu na przygotowanie zespołu i poznanie uroków pracy z najważniejszą drużyną w Polsce.
Jednak udało się i teraz Czesław Michniewicz jest bohaterem. W meczu ze Szwecją błyszczeli ci, którzy od dłuższego czasu byli krytykowani. Wojciech Szczęsny obronił kilka trudnych strzałów. Grzegorz Krychowiak chwilę po wejściu na murawę wywalczył rzut karny, a pod koniec spotkania potrafił uspokoić grę. I w końcu do siatki trafił Piotr Zieliński.
Po ostatnim gwizdku Czesław Michniewicz po prostu usiadł na ławce rezerwowych i zaczął płakać - To był wyjątkowy moment. Przed oczami przeszło moje całe życie. Od momentu kiedy zacząłem grać w piłkę, potem inne momenty. Klatka po klatce przeleciały mi moje wzloty i upadki - powiedział po meczu i dodał - Chciałem popatrzeć z boku na sztab, zawodników, ludzi, którzy tworzą tę reprezentację. Chciałem zobaczyć ich euforię.
Michniewicz na pomeczowej konferencji prasowej nie zapomniał o prezesie PZPN-u, Cezarze Kuleszy, który zatrudnił go na posadzie selekcjonera reprezentacji Polski - Chciałbym podziękować osobie, bez której nie byłoby mnie tutaj. Poszedł pod prąd, wbrew wielu krytyków. Prezesowi PZPN Cezaremu Kuleszy - stwierdził Michniewicz.
Adam Nawałka jako selekcjoner miał mecz z Niemcami, który zbudował jego zespół. Czy wygrana ze Szwedami to będzie fundament do dobrych wyników reprezentacji prowadzonej przez Michniewicza? - W krótkim czasie udało się złapać kontakt z całym zespole. Ja i cały sztab poświęciliśmy mnóstwo energii. I to się wszystko udało - skomentował selekcjoner.
WIĘCEJ W PONIŻSZYM WIDEO: