Związkowcy jadą protestować do Warszawy. Sprzeciwiają się planom zamknięcia elektrowni Rybnik i Łaziska

Elektrownia rybnik

Dawid Płociński

9 stycznia 2025

Około 5 tysięcy osób z województwa śląskiego weźmie udział w dzisiejszej manifestacji w Warszawie - zapowiedział w Radiu Katowice szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz. Związkowcy sprzeciwiają się planom zamknięcia m.in. elektrowni węglowych Rybnik i Łaziska. - Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że transformacja energetyczna i tak zwany Zielony Ład to droga donikąd - mówi czwartkowy gość rozgłośni.

Manifestacja rozpocznie się w samo południe w centrum Warszawy przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej przy ul. Mysiej. Z kolei o 13.00 uczestnicy przejdą przed budynek Ministerstwa Aktywów Państwowych.

- Jak ostatnio mówiono w mediach, że była wielka demonstracja rolnicza na rozpoczęcie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej przeciwko umowie Mercosur i Zielonemu Ładowi, to nasza będzie na pewno większa - zapowiada Dominik Kolorz. - Jadą z nami koledzy z innych związków zawodowych, takich jak OPZZ i Forum Związków Zawodowych - dodaje przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej "S". Jak twierdzi, to pokazuje, że związkowcy potrafią działać razem bez względu na animozje.

Dominik Kolorz podkreśla w rozmowie, że zarzewiem czwartkowej demonstracji były decyzje związane z likwidacją bloków energetycznych funkcjonujących na Śląsku.

- Zaczęło się od Elektrowni Rybnik. W umowie społecznej, w porozumieniach postrajkowych mamy zapisane, że ta elektrownia powinna funkcjonować do 2030 roku. Dla nas to ewidentne łamanie umowy społecznej. Powiem wprost - jeśli pozwolimy na złamanie jakiegokolwiek punktu, bo nie mówię o realizacji, tym samym moglibyśmy otworzyć puszkę Pandory na łamanie innych istotnych punktów. Na to nakłada się też przewidywana przez Grupę Tauron likwidacja Elektrowni Łaziska - mówi gość Radia Katowice.

Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" dodaje, że manifestacja będzie dotyczyć też Elektrowni Dolna Odra w województwie zachodniopomorskim. 

- Jedziemy manifestować, ale też walczyć, aby w polskich domach był prąd. Tani prąd - zapowiada Kolorz.

Zdaniem Dominika Kolorza, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że "transformacja energetyczna i Zielony Ład to droga donikąd".

- Mamy w Europie najdroższy prąd na świecie. Mamy poważny kryzys gospodarczy w całej Europie, zaczynając od przemysłu samochodowego, a kończąc na hutnictwie. Główna przyczyna tego kryzysu to niestety tak, a nie inaczej, prowadzona polityka Zielonego Ładu, która dokręca śrubę i jest systemem nakazowo-rozdzielczym. Wydawało się, że słusznie minionym. Jeśli pójdziemy tą drogą, nie może być mowy o sprawiedliwej transformacji, w szczególności w naszym regionie - mówi gość Radia Katowice w rozmowie z Pawłem Nadrowskim.

Aktualne plany zakładają, że Elektrownia Rybnik zakończy funkcjonowanie w 2027 roku.

- To malutki krok do przodu w kontekście pierwotnych decyzji, które przewidywały zamknięcie elektrowni już w tym roku. Aczkolwiek pacta sunt servanda, umów należy dotrzymywać - mówi Dominik Kolorz.

Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" twierdzi, że nikt nie usiadł ze związkowcami do stołu, aby renegocjować ten zapis umowy społecznej, a decyzje są podejmowane partykularnie.

- To nie powinno tak wyglądać w relacjach partnerów społecznych. Zapis jest jednoznaczny i jednoznacznie domagamy się, aby ta elektrownia funkcjonowała do 2030 roku. Zwłaszcza, że nie ma alternatywy dla konwencjonalnych źródeł energetycznych. Jeśli czytamy Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu sygnowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, to włos się jeży na głowie - ocenia Dominik Kolorz. - Z tego planu wynika, że już od przyszłego roku będzie nam brakować energii i możemy mieć systematyczne wyłączenia energii. Nie dalej, jak na koniec minionego roku, potwierdzał to prezes Polskich Sieci Energetycznych. Te brakujące moce są porażające, od średnich trzech wielkości Elektrowni Kozienice, największej elektrowni w Polsce, aż do dziesięciu wielkości wytwórczych tejże elektrowni. Naprawdę możemy mieć do czynienia z sytuacją tego typu, że Netflixa może nie być - stwierdza gość Radia Katowice.

Dominik Kolorz wylicza, że łącznie w Elektrowniach Rybnik i Łaziska pracuje około tysiąca osób, a wokół nich "dwa razy tyle".

- Szczególnie trudna sytuacja może być w samych Łaziskach. Nie dalej, jak na koniec listopada, odbyła się tam debata na temat przyszłości Łazisk. Można było wysnuć z niej smutny wniosek, że jeśli ta elektrownia, a następnie kopalnia Bolesław Śmiały zostanie zlikwidowana, to w Łaziskach nie będzie niczego - mówi szef Śląsko-Dąbrowskiej "S". - Mało tego, w trakcie debaty doszło do absurdu. Mieszkańców Łazisk poinformowano, że gdyby ta elektrownia miała być wyłączona w tym roku, która ogrzewa 3/4 okolic Łazisk, a ponad 20 tys. ludzi jest podłączonych do ciepła systemowego z tej elektrowni, to tym ludziom oferuje się ciepło z ropy. Co to ma wspólnego z ekologią i kosztami? Jeden Bóg raczy wiedzieć. Absurdalne pomysły. My musimy im powiedzieć stanowcze "nie" - dodaje.

D. Kolorz: Musimy utrzymać konwencjonalne źródła energetyczne. Dopóki nie będzie energetyki atomowej, prądu będzie nam brakować

Rząd przeznaczy ponad 60 miliardów złotych na budowę pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Pieniądze mają być przyznawane do 2030 roku - wynika z komunikatu po wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Według rządowych zapowiedzi, pierwsza polska elektrownia atomowa ma być budowana w Choczewie na Pomorzu do 2039.

- Pamiętam, że już za Gierka rozpoczęliśmy budowę energii atomowej. Niedługo będziemy obchodzić pięćdziesięciolecie rozpoczęcia tej budowy i do tej pory elektrowni nie ma - komentuje Dominik Kolorz w Radiu Katowice.

Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" powołuje się na opinie ekspertów współpracujących ze związkiem zawodowym.

- Eksperci współpracujący z "Solidarnością" mówią, że minimum 16-17 lat będzie się budowało pierwszą w Polsce elektrownię atomową. Najwcześniej prąd popłynie z niej po 2040 roku. Chociażby w tym kontekście jedziemy do Warszawy, aby utrzymać konwencjonalne źródła energetyczne. Dopóki nie będziemy mieli wybudowanej energetyki atomowej, prądu będzie nam brakować. Na samej zielonej energii nie ujedziemy - ocenia gość Radia Katowice.

Jako przykład Dominik Kolorz wskazuje Niemcy. W ubiegłym tygodniu do mieszkańców niektórych landów wystosowano apel dotyczący oszczędzania energii.

- Aby nie chodziły zmywarki, aby nie ładować samochodów elektrycznych. Uruchomiono prawie wszystkie czynne elektrownie węglowe w Niemczech. Wystarczyło kilkanaście, kilkadziesiąt dni bez wiatru i słońca i Niemcy po prostu nie mają energii - mówi gość Radia Katowice.

Dominik Kolorz krytykuje Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu za to, że resort klimatu za mocno stawia w nim na rozwój energii wiatrowej na morzu.

- To po pierwsze niesamowicie drogie, a po drugie to źródło, do którego będziemy dopłacać jako obywatele. W zasadzie wszystkie farmy wiatrowe w Europie są subsydiowane i to bardziej niż górnictwo. Dobitnym przykładem, że jest to energia droga i nieopłacalna, jest chociażby ostatnia aukcja na budowę farmy wiatrowej w Danii, która słynie z energii wiatrowej. Żadne konsorcjum nie zgłosiło się do budowy następnej farmy wiatrowej na morzu, ponieważ najzwyczajniej w świecie jest to nieopłacalne - uważa Dominik Kolorz.

fot. PGE GiEK S.A.

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

2 o

katowice

Cóż... Bywało lepiej.

PM10: 31.1µg/m3 PM2.5: 24.8µg/m3