Międzynarodowy skandal po marszu w Katowicach

70048259 10216699138684486 109457357502676992 n

Redakcja

8 września 2019

Burmistrz Kolonii przyjechał na Marsz Równości do Katowic. Otrzymał maila z pogróżkami. Ktoś chce go zamordować.

- Zamiast relaksującego poranka, spędziłem dziś czas na policji - napisał Andreas Wolter na facebooku. 

Wszystko po tym, co wydarzyło się po marszu w Katowicach. Burmistrz Kolonii wziął w nim udział, żeby publicznie okazać solidarność z prześladowaną w Polsce społecznością osób LGBT. Był jednym z głównych gości parady, otworzył ją i przemawiał w jej trakcie. W kilku słowach nawiązał do atmosfery panującej w naszym kraju. Powiedział, że maszerujący tego dnia w Katowicach mają okazję pokazać swoje prawdziwe barwy. Wskazał też, że to doskonała okazja, żeby dać odpór wobec autokratów, nacjonalistów i szowinistów. Pokazać "swoją różnorodność wobec tych, którzy marzą o heterogenicznym społeczeństwie".

- Jesteśmy tu, ponieważ nie zgadzamy się, aby nasza solidarność została nam odebrana - mówił.

Jak powiedział, pojęcie równości – jednocześnie jednego z podstawowych ludzkich praw – wiąże się z demokracją i sprzeciwem wobec dyskryminacji.

-Chcemy w końcu równych ludzkich praw także tu, w Polsce- zaakcentował Wolter.

Wiadomość z pogróżkami przyszła po zakończeniu marszu. Jak napisał Wolter, po rozmowie z polskimi przyjaciółmi zdecydował się sprawę nagłośnić i zgłosić na policję.

- Nie masz innego wyjścia, chcesz zapłacić za ziemie swoich przodków, musisz zapłacić własnym życiem. Ciesz się kotku, że zezwalamy Ci na przekroczenie granicy. Popperowski dyskurs, czy poszukiwanie sensu w odbycie hultaju –  czytamy w opublikowanym mailu.

 

fot. Andreas Wolter
70121419 10216699137804464 2676241740440010752 n

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

6 o

katowice

Wspaniałe powietrze!

PM10: 6.4µg/m3 PM2.5: 5.5µg/m3