Znani polscy piłkarze z fałszywymi dyplomami ukończenia studiów? Prokuratura wszczęła śledztwo

Csm csm tvpsportlewandowski 8d66cf0f8a 101c071213
134433432 444638379887352 6386783433707906037 n

Natalia Czarnuch

28 lipca 2021

Prokuratura w Gdańsku rozpoczęła śledztwo w sprawie handlu fałszywymi dyplomami, które potwierdzać miały ukończenie studiów czy szkół - informuje Onet. Afera nabrała tempa, gdy do winy przyznał się główny podejrzany, a w jego korespondencjach pojawiły się imiona i nazwiska czołowych polskich piłkarzy.

Całe zamieszanie wokół podrabianych dyplomów zaczęło się wtedy, gdy pewna studentka dostała nietypową propozycję od naukowca Zbigniewa D. - ówczesnego kanclerza prywatnej Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi, który jest mężem rektora uczelni - pani Urszuli. Jak wynika z informacji Onetu, wspomniana wyżej absolwentka miała usłyszeć od doktora D. konkretną propozycję, niezbyt zresztą wygórowaną: 2,5 tys. zł za dyplom bez konieczności uczęszczania na zajęcia lub zdawania egzaminu.

Kobieta zgłosiła sprawę na policję. Wtedy na jaw wyszło wiele innych, zdecydowanie ciekawszych faktów...

Zamieszanie wokół Roberta Lewandowskiego i Anny Lewandowskiej

Jak podaje Onet Zbigniew D. wielokrotnie kontaktował się z Lewandowskimi. Co ciekawsze, doszło między nim a Anną Lewandowską do spotkaniu po jednym z meczów reprezentacji. Według Onetu Zbigniew D. proponował Lewandowskim kolejne tytuły naukowe za odpowiednią stawkę pieniężną. 

Z naszych ustaleń wynika, że podczas przeszukania u dr. D. policja znalazła zdjęcie dyplomu magisterskiego dla Lewandowskiego z pieczątką Uczelni Nauk Społecznych oraz podpisem żony doktora D., która, przypomnijmy, jest rektorem tej szkoły wyższej. Był to dyplom magistra pedagogiki, specjalność "Przedsiębiorczość i zarządzanie w usługach społecznych i edukacyjnych". Na dyplomie znajdowało się zdjęcie Roberta Lewandowskiego. Piłkarz miałby, na co wskazuje data na dyplomie, obronić magisterkę 24 marca 2018 r. na ocenę dobrą. Tak się składa, że dzień wcześniej, 23 marca 2018 r., Robert Lewandowski grał w meczu towarzyskim Polski z Nigerią we Wrocławiu, a cztery dni później strzelił bramkę Korei Południowej w Chorzowie - czytamy w publikacji Onetu

Robert Lewandowski publikował informację na temat obrony pracy magisterskiej (napisał ją sam o sobie, a jej tytuł brzmiał "RL9. Droga do sławy", jednak miało to miejsce w 2017 roku). Piłkarz nigdy publicznie nie wypowiedział się na temat studiowania na łódzkiej uczelni oraz nie poinformował o zdobyciu dyplomu w 2018 roku. 

Skoro Lewandowski obronił licencjat o sobie samym w październiku 2017 r., to czy już w marcu 2018 r., czyli sześć miesięcy później, mógłby bronić magisterkę w Łodzi? Zapewne nie. Ale z będących w aktach śledztwa rozmów Zbigniewa D. z Anną Lewandowską wynika, że taki dyplom był przygotowywany. Z informacji śledczych wynika też, że wcześniej naukowiec dostał przez pośrednika zdjęcie piłkarza potrzebne do wystawienia dyplomu. Początkowo nawet okazało się, że fotografia była w niewłaściwym formacie, dlatego Zbigniew D. poprosił o inne - relacjonuje Onet.

Rektor uczelni, żona podejrzanego o handel dyplomami twierdzi w rozmowie z Onetem, że Robert normalnie studiował, a dyplom obronił uczciwie. "Lewy" tytuł naukowy miał ostatecznie zdobyć podczas zgrupowania reprezentacji Polski, a łódzka uczelnia nie ujawniła tego w mediach na jego prośbę.

Zbigniew D.  miał tez proponować żonie Roberta Lewandowskiego dyplom MBA, ale Anna Lewandowska nie była zainteresowana. Innym reprezentantem Polski, który miał rzekomo kupić dyplom ukończenia studiów licencjackich dzięki Zbigniewowi D. jest Jacek Góralski - wszystkie te informacje wynikają z zabezpieczonych korespondencji podejrzanego z piłkarzem. Góralski podczas swojej obrony... miał brać udział w meczu reprezentacji Polski. Sam Góralski stanowczo zaprzecza doniesieniom i informuje, że nie posiada nawet matury. 

Podrobiona matura Arkadiusza Milika? Fakt czy mit?

Policja u Zbigniewa D. znalazła również zdjęcia dyplomów maturalnych wystawionych na nazwisko Łukasza Milika i Arkadiusza Milika. 

W przypadku Arkadiusza jego dyplom był tłumaczony m.in. na język włoski. Został wystawiony w okresie, gdy Milik grał w SSC Napoli, czołowym zespole włoskiej ligi piłkarskiej - informuje Onet.

Zbigniew D. przyznał się do jednego stawianego mu zarzutu, dotyczącego wystawienia fałszywego dyplomu dla kobiety, która propozycję oszustwa zgłosiła policji. Prokuratura prowadzi dalsze postępowanie w sprawie. 

 

Źródło

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

7 o

katowice

Wspaniałe powietrze!

PM10: 7.3µg/m3 PM2.5: 6.5µg/m3