Men 1245982 1920

Sport to zdrowie? Owszem, ale ambicja bywa zgubna...

Jakub

Jakub Zegadło

26 stycznia, 2020

Pamiętacie śmierć na trasie biegu "Biegnij Warszawo" w 2013 roku? Gdy jeden z uczestników za linią mety upadł i zmarł wskutek zatrzymania akcji serca i mimo reanimacji? Wtedy, jak to u nas po takich tragediach, wybuchła gorąca dyskusja społeczna o bezpieczeństwie, obowiązkowych badaniach medycznych dla biegaczy i tak dalej... I wiecie co się od tego czasu zmieniło? Nic. Jak to u nas po takich tragediach...

Nie zaskoczę Was, mówiąc, że historia lubi się powtarzać, a w dodatku zapominalskich... skazuje na jej powtórne przeżycie. 

W ten weekend na stokach Skrzycznego w Szczyrku zaroiło się od biegaczy, którzy niczym komandosi... ba! niczym mityczni herosi podjęli się 24-godzinnego biegu po górach. Ten skrajnie trudny ultramaraton polega na zaliczeniu jak największej liczby niemal 14-kilometrowych pętli w ciągu doby! Tak, dobrze słyszeliście. W ciągu - 24 godzin! Niektórym z Was nie mieści się to w głowie? To dobry objaw. A na pewno znacznie lepszy niż: "Co? Ja nie dam rady!?"

Czy to znaczy, że sport też można przedawkować? Na Boga, nie! Wystarczy nie ruszać w Himalaje, nie mając na koncie "nawet" Babiej Góry. Czy tak było w przypadku biegacza, który zasłabł na trasie beskidzkiego ultramaratonu i któremu na szczęściu ratownicy zdołali przywrócić krążenie i przetransportować do szpitala? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że jeśli organizator w regulaminie zawodów wyraźnie nie zażąda wykonania badań lekarskich to większość uczestników po prostu ich nie zrobi. 

Bo nam to nie potrzebne, bo jesteśmy z innej gliny, bo przecież mamy charakter prawdziwego harnasia, ślązaka, warszawiaka lub innego tam kozaka. Wiecie co? To bujda na resorach, gdyż każdy organizm - tak mistrza olimpijskiego, jak i zwykłego "Janusza" sportu jest skonstruowany dokładnie tak samo. I posiada te same słabości. Różnica jest taka, że mistrzowie nad nimi pracują. Zwiększają liczbę włókien mięśniowych, erytrocytów, poprawiają koordynację, wydolność, czy odporność na ciosy. Systematycznie, krok po kroku, każdego dnia. A nie nagle, spontanicznie, w porywie ambicji, dla zakładu, chwały, wieńca laurowego, czy po prostu... zdjęcia na Instagramie.

Dochodzimy więc do pytania za 100 punktów - Czy przepisy powinny to regulować? I czy objąć obowiązkowymi badaniami biegaczy amatorów? Szczerze? - Jestem zdecydowanym przeciwnikiem ingerencji ustawodawcy w jakiekolwiek dziedziny życia. Tym bardziej tak prywatne. Ale w tym przypadku chyba coś trzeba zrobić. Bo dobór naturalny na trasie weekendowych biegów to chyba jednak nie najlepszy pomysł...

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

10 o

katowice

Wspaniałe powietrze!

PM10: 5.1µg/m3 PM2.5: 4.5µg/m3