Ruch Chorzów to już dno. Pora na męską decyzję!

Ktoś musiał bardzo nagrzeszyć w Ruchu. Bo nie dość, że spółka znajduje się od dawna na skraju bankructwa, że poziom sportowy to dno, że kibice są skłóceni między sobą, to jeszcze drużyna z typowej wsi leje 14-krotnego mistrza Polski. Tutaj na Górnym Śląsku nic nie mamy do Gaci. Na pewno żyją tam wspaniali ludzi i dobrzy piłkarze. Ale Niebiescy nie przegrali jeszcze nigdy z drużyną o tak dziwnej nazwie.
I żal najbardziej tych młodych chłopaków na boisku. Trenują obok doświadczonych Foszmańczyka i Podgórskiego. Mogą reprezentować legendarny zespół. Tylko… co z tego? Znajdują się w środku jakieś dziwnej wojny. Zarząd kontra akcjonariusze. Kibice kontra zarząd i akcjonariusze. Kibice kontra kibice. Klub kontra miasto. Tak naprawdę po tych kilku latach upokorzeń nie wiadomo co się dzieje w tym klubie. Wiceprezes Marcin Waszczuk reanimuje trupa, a miasto nadal idzie w zaparte i jeszcze na dodatek wycofuje się z nowego stadionu. A kibice wciąż bojkotują, chociaż część z nich nie wie dlaczego.
Naprawdę żal tych piłkarzy. Bo część z nich ewakuowała się z Rozwoju Katowice – kolejnego ważnego klubu, który upadł. Inni obserwowali jako trampkarze sukcesy piłkarzy Fornalika lub powrót do elity za sprawą m.in. Mariusza Śrutwy i Wojciecha Grzyba. Pana trenera Berety też szkoda. Wychował się przy Cichej. Z tej miłości postanowił opuścić spokojne Ornontowice, aby zaledwie 2 tygodnie po rozpoczęciu nowej pracy przerwać ją z powodu strajku. Jak w takich warunkach można ogarnąć przypadkowych ludzi w silną drużynę? Nie wiadomo.
Niech nikt nie dziwi się, że wspaniała ekipa Foto-Higieny Błyskawicy Gać skompromitowała Ruch Chorzów. Zawiedli wszyscy! Może oprócz piłkarzy i trenerów. Czy miasto naprawdę ma w poważaniu prawie stuletnią tradycję, z którą chorzowianie identyfikują się? Czy kibice nie potrafią dogadać się najpierw ze sobą, a potem z klubem? Czy sam wiceprezes przestanie żyć w jakiejś dziwnej bajce? Może faktycznie warto zacząć od nowa? Albo skupić siły i uratować to, co jeszcze można uratować? Wystarczy podjąć męską decyzję, a nie bawić się w ciuciubabkę! Problem w tym, że chyba nie wszystkim zależy na silnym Ruchu.