Rogala: pomoc publiczna nie pokryje wszystkich kosztów górnictwa

Csm Rogala Tomasz PGG 0029 3abb7205a2

Redakcja

29 grudnia 2020

Mechanizm pomocy publicznej dla górnictwa musi wiązać się z respektowaniem określonego poziomu kosztów i wielkości produkcji węgla; nie wszystkie koszty zostaną pokryte, zaś ewentualne nadwyżki wypracowywane przez kopalnie będą zwracane Skarbowi Państwa – ocenia prezes PGG Tomasz Rogala.

Mechanizm subwencjonowania kopalń w okresie zaplanowanej na blisko trzy dekady (do 2049 roku) transformacji polskiego sektora węglowego ma być częścią umowy społecznej dla górnictwa, nad którą trwają obecnie prace. Jednak by wypracowane w tym zakresie rozwiązania weszły w życie i możliwe było publiczne wsparcie dla kopalń, umowę musi notyfikować Komisja Europejska.

Polska Grupa Górnicza, która zamknie 2020 r. wydobyciem powyżej 24 mln ton węgla, jest największym producentem tego surowca w UE. Jak mówił we wtorek prezes spółki Tomasz Rogala, mechanizm udzielania kopalniom pomocy publicznej jest jeszcze w toku opracowywania, jednak prace są już daleko zaawansowane.

Przy tym mechanizmie istotne jest, żeby koszty związane z produkcją węgla, które będę generowane przez kopalnie, były jak najmniejsze. Obliczenia, wskaźniki i mechanizmy, które zostaną zaprezentowane, będą zmierzały do tego, żeby kopalnie trzymać w ryzach. Nie jest tak, że każde koszty, które zostaną wygenerowane, będą pokryte”

powiedział prezes, zaznaczając, że kopalnie będą musiały trzymać się planu produkcji i wyznaczonej linii kosztów.

„W momencie, kiedy będą powstawały okresy koniunkturalne i będą generowane nadwyżki w kopalniach, w przyjętym mechanizmie te nadwyżki będą zwracane do Skarbu Państwa – raczej takiego mechanizmu należy się spodziewać” – dodał szef największej górniczej spółki, wskazując, iż przyjęty mechanizm musi godzić cel, jakim jest dostarczanie odpowiedniej ilości energii z węgla, z nieprzekraczaniem ustalonego poziomu kosztów wydobycia.

Rogala zastrzegł, że nie wiadomo jeszcze dokładnie, ile będzie kosztował polski program redukcji zdolności produkcyjnych w węglu. "To są kwestie, które będą ustalane w umowie społecznej; one pojawią się w momencie, kiedy zostaną przeliczone wszystkie spółki górnicze i te docelowe umowy zostaną przedstawione w Komisji Europejskiej" - powiedział.

Z publikowanych wcześniej szacunków, do których nie odniósł się we wtorek prezes PGG, wynika, że transformacja tej Grupy w ciągu najbliższych 10 lat może wymagać ok. 4,7 mld euro pomocy publicznej (ponad 20 mld zł). W przeliczeniu na tonę węgla byłby to koszt średnio 23 euro rocznie. To znacząco mniej niż np. w Niemczech, które w latach 1998-2018 za zgodą KE przeznaczyły na subwencje dla górnictwa ok. 42 mld euro, co daje 98 euro w przeliczeniu na jedną tonę węgla rocznie.

Prezes PGG ocenił, że tylko rozłożenie procesu transformacji w czasie, przy zapewnieniu odpowiedniej pomocy publicznej, może zapewnić jego skuteczną realizację. Wyraził nadzieję, że uda się przekonać KE do polskiego programu redukcji mocy produkcyjnych górnictwa.

Dla zobrazowania skali transformacji sektora górniczego, prezes Rogala przytoczył dane, według których na Śląsku na każde 100 tys. miejsc pracy aż 7 tys. związanych jest – bezpośrednio lub pośrednio – z górnictwem, a średnio w Polsce węgiel generuje 1250 miejsc pracy na 100 tys. zatrudnionych. Średnio w Unii Europejskiej (bez Polski) to ledwie 150 miejsc pracy. W Polsce znajduje się 51 proc. wszystkich powiązanych z węglem miejsc pracy w UE.

W ocenie prezesa gwałtowne i szybkie zamknięcie kopalń bez stworzenia alternatywnych miejsc pracy mogłoby skutkować nawet 50-procentowym bezrobociem np. w powiatach rybnickim, wodzisławskim czy bieruńsko-lędzińskim. W Rudzie Śląskiej bezrobocie mogłoby wzrosnąć do 40 proc., a w powiecie mikołowskim do 20 proc. Od kopalń zależy też kondycja wielu samorządów - w budżetach niektórych gmin, jak Marklowice czy Chełm Śląski, jedna czwarta to wpływy z górnictwa, zaś np. w Rydułtowach, Radlinie, Lędzinach czy Świerklanach jest to ok. 10 proc. budżetu.

W ocenie prezesa PGG środki, na jakie Polska może liczyć np. z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (jego łączna wartość dla 41 regionów górniczych w UE to 17,5 mld euro w ciągu siedmiu lat) to jedynie część funduszy potrzebnych na przeprowadzenie transformacji i łagodzenie jej społecznych i gospodarczych skutków.

Zakładamy, że możemy liczyć na ok. 20 proc. wartości tego Funduszu, czyli ok. 500 mln euro rocznie. W zamian decydujemy się na zamknięcie biznesu, który jest kreatorem potężnego łańcucha wartości i daje ośmiokrotnie większe przepływy finansowe, rzędu 4 mld euro rocznie”

tłumaczył Rogala.

Przypomniał, że PGG płaci rocznie do budżetu centralnego i budżetów samorządów ok. 3,4 mld zł, a ok. 1,1 mld zł wydaje rocznie na zakup maszyn i urządzeń. Grupa ma ok. 3 tys. kontrahentów, a płace w spółce są ok. 65 proc. wyższe niż w pozostałym przemyśle na Śląsku.

Wśród najważniejszych argumentów, które mają przekonać Komisję Europejską do zasadności i racjonalności polskiej ścieżki odchodzenia od węgla, szef PGG wymienił także dotychczasowe efekty w zakresie zmiany krajowego miksu energetycznego oraz odmienny niż w innych krajach Unii punkt wyjścia w tej dziedzinie.

Przed 30 laty polska energetyka była w 96 proc. oparta na węglu, w 2004 r. w 92 proc., zaś w roku ubiegłym w ok. 77 proc. Oznacza to zmniejszenie udziału węgla o 19 punktów procentowych w ciągu 30 lat – porównywalnie do innych krajów, które zaczynały ze znacznie niższego poziomu udziału węgla w miksie. Np. Niemcy, które startowały z pułapu 57 proc. w roku 1990, zmniejszyły udział węgla o 21 p.p., Słowacja o 18 p.p., a cała UE średnio o 20 p.p. Na tle krajów dawnego bloku wschodniego Polska jest w tym zakresie zdecydowanym liderem. W ujęciu procentowym Polska zmniejszyła udział węgla w miksie podobnie jak wszystkie kraje UE, rozpoczynając od zupełnie innego punktu startowego.

Polska Grupa Górnicza to największy w UE producent węgla kamiennego, zatrudniający niespełna 40 tys. osób. W ub. roku kopalnie PGG wydobyły ok. 29,5 mln ton węgla. W tym roku wydobycie zostało znacząco zmniejszone w związku ze spadkiem zapotrzebowania na węgiel i epidemią koronawirusa - 2020 rok spółka zamknie wydobyciem rzędu 24,2-24,3 mln ton. Jeżeli transformacja Grupy będzie przebiegać zgodnie z zarysowanym we wrześniowym porozumieniu społecznym harmonogramem, w 2030 r. spółka może zatrudniać ok. 27 tys. osób, przy rocznym wydobyciu niespełna 18,5 mln ton węgla.(PAP)

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

5 o

katowice

Wspaniałe powietrze!

PM10: 4.6µg/m3 PM2.5: 4.1µg/m3