Na zmianach ma skorzystać 25 mln Polaków – stawka podatku uległa obniżeniu z 18 do 17 procent. Przy okazji rosną koszty uzyskania przychodu. W efekcie zyskamy, a samorządy stracą – bo to one w połowie sfinansują zmiany przyjęte przez Sejm. Budżet państwa na zmianie ma stracić niemal 10 mld zł w ciągu roku.
Obniżenie do 17 proc. PIT-u i podniesienie kosztów uzyskania przychodów to kolejny etap zmian w podatku dochodowym od osób fizycznych, po likwidacji podatku PIT dla osób do ukończenia 26. Nowelizacja przewiduje, że niższa stawka podatku w skali podatkowej spadnie z 18 proc. do 17 proc., pozostawiona została natomiast 32 proc. dla dochodów przekraczających 85 528 zł.
Miesięczne koszty uzyskania przychodów wynoszą: 250 zł miesięczne (jednoetatowcy) – wcześniej 111,25 zł; 300 zł miesięczne (jednoetatowcy, dojeżdżający) – wcześniej 139,06 zł; 3000 zł roczne (jednoetatowcy, miejscowi) - wcześniej 1335,00 zł; 3600 zł roczne (jednoetatowcy, dojeżdżający) wcześniej 1668,72 zł; 4500 zł roczne (wieloetatowcy) dotychczas 2002,05 zł; 5400 zł roczne (wieloetatowcy, dojeżdżający) wcześniej 2 502,56 zł.
Jak tłumaczyło ministerstwo finansów, to ważna zmiana, która zakłada zmniejszenie klina podatkowego. MF wyjaśniało, że niższa, 17 proc. stawka PIT, będzie obowiązywać już w ostatnim kwartale 2019 r., czyli przez jedną czwartą bieżącego roku. Przypominano, że do września nasze dochody w pierwszej skali podatkowej podlegały 18 proc. opodatkowaniu PIT.
Rząd przekonuje, że dzięki zmianom więcej pieniędzy zostanie w kieszeni Polaków. Przy minimalnym wynagrodzeniu sięgającym 2250 zł (minimalna płaca w 2019 r.) w portfelu zostanie rocznie 472 zł. Z kolei przy miesięcznej pensji wynoszącej 4765 zł (przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej prognozowane na 2019 r.) będzie to 732 zł.
Według wyliczeń MF, zmiany będą kosztować finanse publiczne ok. 2,7 mld zł w 2019 roku; w kolejnych latach ok. 9,7 mld zł. (PAP)